sobota, 30 lipca 2011

Długa przerwa


Bardzo długo już się nie odzywałam, za co przepraszam, bo obiecałam zamieszczać posty z nowymi recenzjami, czego nie zrobiłam. W ostatnim czasie miałam dużo rzeczy na głowie i kompletnie nie miałam czasu, by cokolwiek wyskrobać. Za to obiecuję to szybko nadrobić, tak więc za niedługo możecie spodziewać się nowych wpisów.

Dziękuję wszystkim, którzy odwiedzają i komentują mojego bloga. Cieszę się, że ktoś czyta to co wyjdzie spod mojego pióra i jest zainteresowany moimi recenzjami :)

P.S. Co sądzicie o nowym designie na blogu? Ostatnio miałam wenę, a stara grafika już mi się znudziła ;)

piątek, 8 lipca 2011

Wakacyjny stosik nr.1

Chyba przyszła już pora na mój pierwszy wakacyjny stosik. Jest on dosyć skromny, ale biorąc pod uwagę to, że na obozie będe miała mało czasu na czytanie, mam nadzieję, że uda mi się przeczytać chociaż te trzy ksążki.

Od dołu:
1. Harry Potter i Insygnia śmierci- J.K. Rowling- powturka przed premierą :)
2. Jutro 2, W pułapce nocy- John marsden- Coś dla odmiany
3. Pałac Północy- Carlos Ruiz Zafon- mam już wielką ochotę na tą książkę.


 Nie wiem jak będzie z dostępem do internetu na obozie, ale gdy tylko będę mogła zamieszcze kolejne posty z recenzjami na bloga :) Do usłyszenia :*

czwartek, 7 lipca 2011

Jutro. Nie ma już żadnych zasad- John Marsden


Autor: John Marsden
Tytuł: Jutro. Nie ma już żadnych zasad.
Ilość stron: 272
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak

Mam na imię Ellie. Kilka dni temu wyruszyliśmy do Piekła, niedostępnego miejsca w górach.To była próba naszej przyjaźni. Niektórych z nas połączyło coś więcej.
Gdy wróciliśmy do domu, znaleźliśmy martwe zwierzęta, a nasi rodzice zniknęli.


Okazało się, że nie ma naszego świata.
Że nie ma już żadnych zasad.
A jutro musimy stworzyć własne”



Długo zbierałam się do przeczytania tej powieść. Miała bardzo dużo pozytywnych opinii, jednak odstraszała mnie tematyka. Wojna. Jakoś nie ciągnie mnie do takich książek, jednak cieszę się, że jednak ją kupiłam. Jest czymś zupełnie innym. Po pierwsze nie jest to kolejna książka gatunku paranormal romance, po drugie opowiada o niczego nie spodziewających się, zwyczajnych i naiwnych nastolatkach, którzy trafiają w sam środek wojny. Totalnie nieprzygotowani.



Książka do samego końca trzymała w napięciu. Byłam bardziej przestraszona, niż w innych przygodowych powieściach, może to dlatego, że akcja była taka rzeczywista. Czytałam tę książkę ze świadomością, że i mi może się to kiedyś wydarzyć. Ta wizja była okropna, ale również nieprawdopodobna. Może dlatego rozumiałam bohaterów, którzy byli na to wszystko zupełnie nieprzygotowani.



Jest to fenomen: nie tylko największy bestseller młodzieżowy w Australii, ale i książka przekraczająca granice wiekowe. Jest ona bardzo wartościową książką dla młodzieży, bardzo polecaną przez nastolatków. Narratorką jest Ellie, która pisze pamiętnik, a właściwie spisuje najważniejsze wydarzenia z czasu wojny, czyli ich największej i najniebezpieczniejszej przygody. Dlatego pisana jest językiem młodzieżowym, co naprawdę rzucało się w oczy, ale również w jakiś sposób dodawało uroku całej powieści. Bardzo mnie ona wciągnęła.



Nigdy nie zapomnę bohaterów. Siódemki osób, które w ten pamiętny dzień wyruszyły do Piekła, oraz jednego który dołączył do nich dopiero później. Byli bardzo rzeczywiści. Zwykli nastolatkowie, mieszkający na wsi. Nic innego. Dopiero wojna ukazała ich prawdziwe zdolności i wydobyła najbardziej bohaterskie cechy. Odwaga i oddanie. Ludzie z pozoru nieistotni, i tak niedojrzali, zmieniają się na naszych oczach. Największą przemianę, według mnie przeszedł Homer, który z wesołego i psotnego łobuza, zmienił się w zdolnego przywódce.



Nie obyło się oczywiście bez romansu, bo przecież nawet (a może przede wszystkim?) podczas trudnych chwil, potrzebujemy silnego wsparcia. Tutaj pojawia się pospolity schemat: trójkącik miłosny. Jest dwóch chłopaków, a ich obu kocha nasza Ellie. Jednak jak się rozwinie sytuacja, nie mogę zdradzić.



Lektura bardzo ciekawa. Miło i szybko się ją czyta i jest wciągająca. Bardzo mi się podobała, choć nie zaliczę jej do moich ulubionych. Czegoś mi brakowało, a może po prostu nadal nie przekonałam się do książek o tematyce wojennej? Nie wiem jaka jest przyczyna, ale drugą część na pewno przeczytam. Mimo wszystkich moich uprzedzeń jestem bardzo zaintygowana dalszym rozwojem akcji.



Moja ocena: 8/10

wtorek, 5 lipca 2011

Porzuceni- Meg Cabot


Autor: Meg Cabot
Tytuł: Porzuceni
Ilość stron: 329
Wydawnictwo Amber

Sięgając po tę lekturę miałam nadzieję na jakąś lekką powieść paranormal romance, w sam raz na letnią porę. Zastałam jednak coś innego. Po Mag Cabot spodziewałam się raczej czegoś pogodnego i przyjaznego, czegoś podobnego do „Pamiętników Księżniczki”, co tutaj znalazłam? Roztrząsanie sprawy śmierci. Dziwny i z całą pewnością oryginalny temat.

Do tej pory w wielu powieściach spotykaliśmy się ze śmiercią i ucieczką przed nią, musieliśmy również znosić utratę wielu bohaterów. Tutaj problem jest inny, bowiem bohaterka już umarła. Umarła i powróciła. Przeżyła tak zwaną śmierć kliniczną. A co się naprawdę w tym czasie stało? Nikt nie wierzy dziewczynie, która twierdzi, że prawie przepłynęła przez jezioro w drodze do podziemia. Podobno tylko to sobie wymyśliła. Wobec tego dlaczego od tamtego czasu pojawia się przy niej ON? I to w dodatku w sytuacjach, kiedy go najbardziej potrzebuje. Jakby tego było mało, podarował jej wyjątkowy talizman, Kamień Persefony, który ma ją chronić przed złem.
Dziewczyna czuje się inna, jakby już nie pasowała do tego świata. Po przeprowadzce ma nadzieję, że dopasuje się do nowego otoczenia. Jednak dlaczego ON znajduje ją i tutaj? Czy próbuje ją przed czymś ostrzec? Czy chce ją zabrać z powrotem do podziemia, tym razem żywą? Jaki obrót przybiorą wydarzenia i czy wróg jest w tajemniczym Johnie, czy może gdzie indziej, gdzieś gdzie nikomu nie przyszłoby do głowy go szukać?

On piękny i tajemniczy, ona zamknięta w sobie i „mała”. Wydawałoby się to dobrze już znanym schematem. Faktycznie. Jednak patrząc na całą powieść widać coś zupełnie nowego i świeżego, nie koniecznie łatwego. ON jest bóstwem śmierci, a Ona powróciła z zaświatów. Pierce z inteligentnej i miłej dziewczyny, stała się zamknięta w sobie i zwariowana, a rówieśnicy się od niej odwrócili. Książka opowiada właśnie o takiej „zakręconej” dziewczynie. Pierce jest równocześnie narratorką, co jest równie tajemnicze jak wszystkie zdarzenia. Dziewczyna wcale nie przejmuje się komentarzami rówieśników na jej temat, które wcale nie są miłe, próbuje tylko ochronić przed złem najbliższych. Jak jednak ochroni rodzinę, skoro nie potrafi nawet uratować siebie?

Książka jest bardzo ciekawa, chociaż w tej części nie dzieje się zbyt wiele. Może to jest przeciwieństwo innych książek. Bo mimo iż akcja nie jest wartka, czytelnik tak, czy inaczej nie umie oderwać się od lektury. Na pewno plusem jest zaskakująca fabuła, oraz niecodzienna bohaterka. Wszystko to znakomicie zlewa się w całość, dodatkowo zachwycając nas romansem, a Meg Cabot podaje nam to wszystko znakomicie opisane. Książka wcale nie jest chaotyczna, pomimo iż właśnie taka jest jej bohaterka.

Piercey nie da się nie lubić. Właśnie ta jej inność dodaje smaku całokształtowi. Jest bardzo miła i pomocna, właśnie przze pomoc innym , nawet jeśli był to tylko mały ptaszek, zginęła tragicznie. Przez tę śmierć i wzmożoną chęć walczenia ze złem, jest bardzo rozkojarzona i szybko staje się rozdrażniona w kontaktach z innymi.
John z kolei jest tajemniczą postacią, jak się dowiadujemy, bóstwem śmierci. Jednak kiedyś był normalnym człowiekiem, który zginął tragicznie i dlatego targają nim tak silne uczucia. Pomimo jego porywczości i agresywności, nie można go nazwać złem. W końcu, czy zło potrafi kochać?
Rodzina Pierce jest z pozoru bardzo kochająca. Jej matka stara się bardzo pomóc córce, a ojciec jest w stanie w każdej chwili zapłacić miliony za jej edukację, oraz wszystkie jej zachcianki. Nawet babcia, choć ma swoje tajemnice, wydaje się pomagać wnuczce. Wszystko powinno być dobrze, ale niestety nie jest. Wszystko ma dwie strony.

Jeśli macie nadzieję na jakąś przyjemną i łatwą książkę, jak ja kiedy zaczęłam ją czytać, wiedzcie że nie jest to to, na co liczyliście. Jest to powieść o wiele bardziej filozoficzna i mądra, ale bardzo porywająca. Moim zdaniem Meg Cabot zdecydowanie rozwinęła się pod względem literackim, choć już wcześniej była naprawdę dobra. Myślę, że powoli staje się ona moją ulubioną autorką, a ta książka zdecydowanie stanie na liścia najlepszych powieści jakie przeczytałam. 

Moja ocena: 7/10

piątek, 1 lipca 2011

Zagubiony Heros- Rick Riordan


Autor: Rick Riordan
Tytuł: Zagubiony Heros
Ilość stron: 514
Wydawnictwo Galeria Książki

Podchodziłam do tej książki z mieszanymi uczuciami. Po pierwsze naprawdę kochałam postać Percyego, który pojawił się w poprzedniej serii Ricka Riordana „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”, a wiadomość, że nie będzie on tutaj odgrywał znaczącej roli mnie zmartwiła. Z drugiej jednak strony cieszyłam się z okazji powrotu do Obozu Herosów, do osób które wcześniej poznałam i zdążyłam polubić.

Jednak zacznijmy od początku, oto przedstawiam wam naszych głównych bohaterów:
Jason. Gdy budzi się w autobusie pełnym nastolatków nie pamięta niczego. Wszystko wskazuje na to, że ma dziewczynę, Piper, oraz najlepszego przyjaciela, Leona. Są oni uczniami Szkoły Dziczy, szkoły dla „złych dzieciaków”. Ale najbardziej nurtują go pytania, gdzie jest, a nawet kim jest? Czy można zapomnieć wszystko, co się do tej pory wydarzyło i nie pamiętać nawet najbardziej podstawowych informacji o sobie?
Piper. Jej ojciec przed trzema tygodniami gdzieś zaginął, a ona miała dziwny sen, w którym widziała tatę w poważnych tarapatach. W dodatku jej chłopak zdaje się niczego nie pamiętać, nawet jej, co jest ogromnym ciosem. Nie rozumie znaczenia ostatnich znaczeń, a wszystko komplikuje się jeszcze bardziej gdy podczas szkolnej wycieczki atakują ich straszne potwory, aż po dramatycznych zdarzeniach ona, Jason i Leo zostają przeniesieni do Obozu Herosów, gdzie dziewczyna ma nadzieję znaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania.
Leo. Jest niesamowicie uzdolniony pod względem technicznym. Po ostatnich wydarzeniach, podczas których o mało nie zginął, trafia do domku nr 9 w niejakim Obozie Herosów, a wszyscy wmawiają mu, że jest dzieckiem Hefajstosa. Czy to w ogóle możliwe? W dodatku, łatwo mu jest się pogodzić z tą sytuacją, szczególnie że w jego nowym domu znajduje się pełno narzędzi i części maszyn, a on sam skrywa (nawet przed sobą) szczególne zdolności.

W trójkę muszą wyruszyć na niebezpieczną misję, która ma coś wspólnego z Wielką Przepowiednią, która mówi o siódemce herosów, którzy stawią czoło największemu zagrożeniu, o jakim można było śnić. Wojna Tytanów, była tylko zajawką, dopiero teraz ma nadejść ostatni rozdział...

Jak już wcześniej mówiłam, książkę czytałam z mieszanymi uczuciami, gdyż cały czas wspominałam Percy Jacksona, który był związany również z tą książką. Złościłam się trochę, gdy mówiono, że to Jason będzie przewodniczył największej i najważniejszej wyprawie, denerwowało mnie ujmowanie sławy Percyemu, jednak mimo wszystko polubiłam nowych bohaterów.
Książka okazała się jeszcze bardziej zaskakująca niż podejrzewałam. Przez pierwsze sto stron, zupełnie pogubiłam się w biegu wydarzeń i dopiero w połowie zaczął do mnie docierać sens.

Najbardziej intrygującą postacią okazał się Jason i choć bardzo chciałabym mu coś ująć, nie mogę. Jest bardzo skomplikowany i nie sposób go opisać, ponieważ nikt o nim nic nie wie, a jedynym sposobem by odzyskał wspomnienia jest odnalezienie Hery. Leo był bardzo irytującą postacią, choć poznając głębiej jego przeszłość rozumiem dlaczego. Mimo wszystko w niektórych chwilach denerwował mnie jego kpiący styl wypowiedzi, który powoli zaczął mnie rozśmieszać. Najmniej podobała mi się osoba Piper. Bardzo dużo straciła w ciągu tych kilku dni i była roztrzęsiona, ale największym zaskoczeniem okazała się jej boska matka oraz jej własne zdolności. Mimo wszystko wydaje mi się, że mogła być trochę bardziej dopracowana.

Ogólnie jednak podziwiam autora, za wykreowanie tak barwnych postaci oraz za niesamowitą wyobraźnię. Bardzo lubię również styl pisania Ricka Riordana, którym ubarwia rzeczywistość, jednak jej nie przesyca. Wszystko wydaje mi się w tej książce idealne, nawet zagadki w których z początku można się było pogubić, jednak w końcu znajdywało się dla nich rozwiązanie. Ta książka była jednak dopiero początkiem, czymś w rodzaju zapowiedzi następnych tomów, a dopiero na ostatniej stronie wszystko okazało się całkowicie jasna. Gdzie zaginął Percy, oraz z kąd pochodzi Jason?

Czytając tę książkę stopniowo układałam sobie w głowie ewentualne rozwiązania wszystkich problemów, choć wydawały się one nierealne, a często nawet sprzeczne. Autor doprowadził nas jednak do samego końca, ukazując nam takie niesamowite, ale jednak najbardziej oczywiste rozwiązanie, a ja byłam nim wręcz zachwycona. Rick Riordam bardzo zgrabnie połączył kilka wątków i zadowolił największych fanów Percyego Jacksona. Jednak nie chcę zdradzać więcej, więc powiem po prostu: dajcie się zaskoczyć sami!

Moja ocena: 9/10