niedziela, 22 stycznia 2012

Chwila szczęścia :)

Ah jestam tak bardzo naładowana pozytywną energią, że już sama nie wiem co ze sobą zrobić :) Od dawna nie byłam w tak dobrym humorze, nie byłam taka szczęśliwa :) Pomyśleć, co muzyka może zrobić z ludźmi! Generalnie odżyły moje dawne marzenia, o pójściu do x faktora i te sprawy. Wiem, pewnie nie mam szans, ale spróbować zawsze można ;)

A najwspanialsze jest to, że lekcje tylko do środy! Potem wyjazd klasowy i dzień patrona.. a potem ferie! nanana.. wybaczcie, że tutaj to wszystko piszę, ale jestem tak nabuzowana, że muszę to gdzieś przelać po prostu :)


Forever Young!
http://www.youtube.com/watch?v=vS6rxSFB2yA&feature=related


Dziękuję za uwagę,
Wasza Em. :D

piątek, 20 stycznia 2012

Oglądać po polsku :)


Dzisiaj wychodzę z dosyć nietypową notą, nie będzie żadnej nowej recenzji (chociaż wiem, że ostatnio dosyć rzadko piszę), ale za to myślę, że i to was może zaciekawić.
Chciałabym Was bowiem zaprosić do udziału w wyzwaniu, które wyszło z inicjatywy Karolki
Myślę, że już po bannerku domyślacie się o co chodzi, a dokładniejsze informacje uzyskacie po najechaniu i kliknięciu na niego, co automatycznie przeniesie was na główną stronę wyzwania :)

Byłoby oczywiście bardzo miło, gdybyście umieścili informacje na swoich blogach, choć oczywiście nie jest to obowiązkowe :)

Dziękuję za uwagę :) Następna recenzja tutaj pojawi się już niedługo :D

czwartek, 19 stycznia 2012

Kosogłos- Suzanne Collins


 Autor: Suzanne Collins

Tytuł: Kosogłos
Wydawnictwo: Media Rodzina

Wstrząsająca. To określenie idealnie pasuje do „Kosogłosa”. Do całej serii.

Trzynasty dystrykt istnieje, wbrew fałszywej propagandzie Kapitolu i szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą. Jednak i oni potrzebują wsparcia. Po obmyśleniu sekretnego planu odbicia z areny zawodników, przystępują do akcji. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem i część z nich wpada w ręce kopitolońskich władz. Główny cel, a zarazem przyczyna, zostaje osiągnięty. Co jednak, gdy nie będzie chciał współpracować?

Katniss pomimo wyczerpania psychicznego i fizycznego, stawia opór. Dlaczego trzynastka tak bardzo przypomina jej to, czego się najbardziej boi? Nie ma jednak wyboru. Musi stanąć w obronie bliskich, na czele powstańców. A co najważniejsze- musi uratować Peetę.

Kiedy zabierałam się za czytanie Kosogłosa  myślałam tylko o oszustwie Haymitha i okrutnym potraktowaniu Katniss. Nie mieściło mi się w głowie pojmanie Peety i cały tajny plan, który w końcu ujrzał światło dzienne. Dopiero po paru rozdziałach zaczęłam się zastanawiać, dlaczego inni mają gorszą opinię o ostatniej części trylogii. Czy to przez mniejszą ilość akcji? Nie wiem, ale moja reakcja mówi sama za siebie. Roztrzęsiona o pierwszej nad ranem nie mogłam się położyć spać, na przemian chodziłam po pokoju, płakałam, trzęsłam się i leżałam. W końcu pomogła mi rozmowa, która pozwoliła mi powoli ustabilizować emocje. Trzykrotnie budziłam się jednak  z koszmarami i żałowałam, że nie ma przy mnie Peety, który przytuliłby mnie tak jak Katniss. „Kosogłos” jest książką rewelacyjną, ale i straszną. Więc zastanówcie się, czy chcecie doczytać do końca, czy wymyślić własne zakończenie, bo finiszu nikt się nie będzie spodziewał. A czasem lepiej jest wiedzieć mniej, niż za dużo.

Już podczas pierwszej części przypadł mi do gustu język, którym posługuje się pani Collins. Jest bardzo przystępny dla odbiorcy oraz bogaty we wszelkie opisy. Książka nie pozostaje jednak nudna, choć akurat w tej części znajdziemy zdecydowanie mniej akcji, niż w jej poprzedniczkach. W zamian wchodzą rozmyślania, często natury filozoficznej, oraz emocje, które dopadają nas na każdym kroku. Wielu osobą może przeszkadzać tak mała ilość zdarzeń, powiem nawet, że może zawiać nudą w pewnym momencie, jednak gdy człowiek wdroży się w książkę, czas przeleci bardzo szybko, bo taki pomysł nie mógłby pójść na marne.

Najlepszym momentem w książce była końcówka. Ostatnie sto stron, było wręcz zapierające dech w piersiach. Autorka nie zapomniała o nagłych zwrotach akcji i ciągu wydarzeń. Serce bije jak szalone, a czytelnik słowo po słowie zapoznaje się z dalszym ciągiem lektury. Co rusz giną postacie, a ty się modlisz, aby nie zginęła Twoja ulubiona. Z wielkimi oczami przeżywasz kolejne niespodziewane wypadki, a niekiedy aż łza w oku się kręci. Wkrótce nastaje spokój, koniec. A potem względna pustka, która wypełniona jest szlochem i smutkiem. Szczęśliwe zakończenie? Cóż, o tym  trzeba się przekonać samemu.

Podsumowując więc, nigdy nie czytałam książki, która wzbudziłaby we mnie tak głębokie uczucia. Wpadłam w histerię, przeklinałam się za to, że dokończyłam książkę, a nie dopisałam swojego zakończenia. Teraz siedzi to głęboko we mnie i co rusz zadaję sobie pytanie, co przeżyła takiego w swoim życiu Suzanne Collins, że była w stanie napisać tak okrutną, ale i piękną książkę. Byłoby wbrew mojemu sumieniu wystawić Kosogłosowi ocenę mniejszą niż 10/10, bo choć może dużo osób ocenia ją inaczej, sama nie potrafię znaleźć odpowiednich słów na podsumowanie jej. Igrzyska śmierci pozostaną głęboko we mnie, bo nie ma drugiej książki, która sięgnęłaby równie głęboko.

Moja ocena 10!!/10

wtorek, 10 stycznia 2012

Top10- Książki do przeczytania w 2012 roku :)

Top10: Książki do przeczytania w 2012 roku.


 Jest tyle wspaniałych książek i premier, za które koniecznie chcę się zabrać w tym roku. Jak więc wybrać tylko dziesięć? Graniczy z cudem :) Dlatego więc nie będę wskazywać kolejności tym razem, ponieważ każda w tych pozycji jest dla mnie równorzędna :)




Powtórka Harrego Pottera, najlepiej całej serii! Ale Siódma (według mnie najlepsza) część jest obowiązkowa w tym roku! W końcu dorastałam z Harrym, a w tym roku nie może go zabraknąć.
"Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.." <3


Percy Jackson i Mechaniczny Książe..  Jako, że moim postanowieniem noworocznym jest również nauka języka angielskiego i zdanie FCE, będę poszerzała mój zasób słownictwa na ulubionych książkach. Powtarzając Percyego Jacksona i zapoznając się Clockworck Prince <3


Kolejne paranormalne książki na które mam wielką ochotę. No cóż, 2012 raczej nie będzie odpoczynkiem od lubianej przeze mnie tematyki. Co za dużo co nie zdrowo, mówi się, jednak dla książek takich jak Bezduszna, czy Wywiad z wampirem zawsze znajdzie się miejsce na mojej półce :)

Jutro i Na psa urok to pewnie znane większości z Was książki. Sama nie miałam okazji się jeszcze zapoznać z Kronikami Żelaznego Druida, ale słyszałam o nich tyle dobrego, że nie mogłabym nie sięgnąć. Z kolei Jutro już dawno mi się spodobało, a 2011 nie dał mi się zapoznać z dwoma ostatnimi książkami, co jest wręcz karygodne, a 2012 spieszy z nadrabianiem :D


Dobrani, dzięki kochanej Tris, już od jakiegoś czasu leżą na mojej półce, a nadal nie umiem się za nich zabrać. No cóż, czas to zmienić, zważając na te wszystkie wspaniałe opinie, jakich sobie nazbierała ta książka. Z Chatą natomiast od dawna leży w mojej biblioteczce, a mama wielokrotnie namawiała mnie do przeczytania jej. Mam nadzieję, że czasu w tym roku będzie więcej i znajdzie się go trochę i dla tej książki.  Tak, tak, tak- nie ma co dłużej zwlekać :)


Wspaniałe, stare wydanie tej cudownej powieści zaszczyca półki mojej biblioteczki i aż wstyd się przyznać, że nie mogłam się za nią zabrać w tamtym roku.. Ale uroczyście obiecuję, że w tym roku bardzo szybko powrócę do przygód mojego najwspanialszego D'Artagnana, który już jakiś czas temu totalnie mnie zauroczył. Nie ma więc na co czekać, tylko połykać w całości to dzieło <3



Niezwykle trudno było mi wybrać te 10 wspaniałych książek. Jest to zrobione bardzo starannie, ale nadal mam wyrzuty, że nie zamieściłam kilku równie mi bliskich powieści. 
A jakie są wasze postanowienia czytelnicze? Więcej książek, więcej czasu? Co wy wybralibyście na ten rok? :**

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Kompleks Atlantydy- Eoin Colfer




Autor: Eoin Colfer
Tytuł: Kompleks Atlantydy
Seria: Artemis Fowl
Ilość stron: 356
Wydawnictwo WAB

Szczerze powiedziawszy, dawno nie czytałam o przygodach Artemisa Fowla i bardzo się ucieszyłam, kiedy ta oto książka wpadła mi w ręce.  Pamiętam dobrze dobry humor powieści i niepowtarzalnego bohatera. Tak więc bez chwili zwłoki zabrałam się za czytanie i się nie zawiodła, powiedziałabym raczej- zaskoczyłam.





Kolejna, siódma już część przygód młodocianego przestępcy!
Tym razem Artemis wezwał grupę elfów na islandzki lodowiec. Chce uratować świat przed globalnym ociepleniem, ale to z nim zaczyna się dziać coś niepokojącego. Wbrew sobie staje się... miły. Okazuje się, że dopadł go tak zwany kompleks Atlantydy. Jego obsesją stają się dwie cyfry. Piątkę uważa za szczęśliwą, natomiast panicznie boi się czwórki, która w chińskich legendach oznacza śmierć. Ale to dopiero początek. Kompleks Atlantydy wywołuje paranoję, zaburzenia osobowości, a nawet niezdrowe zainteresowanie skrzatem LEProconem. Czy choroba przeszkodzi Artemisowi w uratowaniu świata?

Kompleks Atlantydy. Czy rzeczywiście choroba może tak odmienić człowieka? Nasz bohater był nie do poznania, a jak doszło do rozdwojenia jaźni, często śmiałam się widząc kompletnie nieznajomą mi osobę. Zupełnie nie do poznania. Nie jestem w stanie stwierdzić, jak spodoba to się wielkim miłośnikom Artemisa, jednak jak dla mnie był to kolejny element zaskoczenia, z którym spotkałam się przy czytaniu tej serii. 

Język autora również przypadł mi do gustu. Z początku zwróciłam uwagę na to, że autor trochę zmienił swój styl, przynajmniej tak mi się wydawało. Czytając jednak dalej, znowu zauważyłam wspaniałą przygodę i humor, który nadal dopisuje panu Colferowi, a z wiekiem staje się dla mnie jeszcze ciekawszy. Na pewno autor w dalszym ciągu trzyma się swoich niewypisanych zasad i bardzo mnie to cieszy.

Pomimo, że znajdę trochę minusów i niestety przewidziałam część zdarzeń, muszę przyznać, że bohaterowie mi wszystko zrekompensowali i naprawdę wspaniale bawiłam się czytając tę książkę. Natknęłam się również z opinią, że jest ona jedną z lepszych części serii, ale ze smutkiem muszę powiedzieć, że sama nie czytałam wszystkich wcześniejszych, by to stwierdzić. Teraz mam jednak nadzieję, ba, wiem, że zaznajomię się z wszystkimi książkami przygód Artemisa Fowla, bo wydają mi się naprawdę bardzo ciekawą i inteligentną lekturą. Sama się dziwię, że jak byłam młodsza, nie umiałam przebrnąć przez pierwszą część. Może to właśnie dlatego, że byłam młodsza. 

Podsumowując więc, książka naprawdę bardzo mi się spodobała. Nie wiem jak czytelnikom spodoba się nagła zmiana starego Artemisa w kompletnie inną osobę, ale nie chcę tutaj zdradzać wielu szczegółów, bo dawno nie miałam tak dobrego humoru jak przy czytaniu „Kompleksu Atlantydy”. Myślę, że jest to książka nawet dla tych, którzy nie znali wcześniej serii. Myślę, że przypadnie ona do gustu prawie każdemu. Naprawdę serdecznie polecam :)

Moja ocena: 7/10