czwartek, 29 września 2011

Akademia Mroku. Więcy Krwi- Gabriella Poole


Tytuł: Więzy Krwi
Seria: Akademia Mroku
Ilość stron: 262
Wydawnictwo Gola


Po przeczytaniu pierwszej części Akademii Mroku nie byłam zachwycona, myśląc o następnej części. Jednak muszę przyznać, że byłam mile zdziwiona, gdyż okazała się zdecydowanie ona lepsza.


Akademia Darke’a to szkoła niepodobna do innych. Elitarna akademia co semestr przenosi się do nowego egzotycznego miasta, uczniowie są nieprawdopodobnie piękni, wyrafinowani i bogaci.

W tym semestrze tajemnicza elitarna akademia przeniosła się do Nowego Jorku, a Cassie Bell nie jest już niewinną nową dziewczyną. Teraz jest silna, zdeterminowana i ma własne sekrety. Cassie została wprowadzona w świat Wybranych i usiłuje poradzić sobie z niesamowitymi mocami, niebezpiecznym romansem i wrogim duchem w swoim wnętrzu domagającym się pożywienia.

Kiedy powraca dawny wróg zdecydowany zemścić się, Cassie zostaje wystawiona na najcięższą próbę.
Czy zdoła uratować przyjaciół przez przerażającym losem, czy zniszczy ich ratując siebie?
Nieważne, gdzie przeniesie się akademia, śmierć zawsze za nią podąża…
 Chociaż pierwsza część była nużąca i mało oryginalna, uważam, że warto było przeczytać ją chociaż dlatego, by przejść do kolejnego tomu. To właśnie tutaj akcja zaczyna się rozkręcać i lektura staje się naprawdę ciekawa. Dodatkowo bardzo dobrze poznajemy  Wybranych, grupę uprzywilejowanych, rozpuszczonych dzieciaków, w której znajduje się teraz również Cassie. Jednak dziewczyna jest inna, choć również u niej wrogi duch gości we wnętrzu. No, tak w zasadzie tylko pół ducha, ale to wystarcza, by wzbudzić silne emocje, nad którymi dziewczyna nie potrafi zapanować. 
 W tej części sprawy mają się zupełnie inaczej, autorka ograniczyła znane nam już schematy i wykazała się pomysłowością. Mimo wszystko miałam wrażenie, że czytałam już coś podobnego, jednak nie wiedziałam z czym mi się kojarzy. Dopiero teraz doznałam olśnienia. Oczywiście „Intruz” Stephenie Meyer. Jednak i tutaj widać wiele różnic, albowiem wszystko widzimy oczami dziewczyny w którą wtargnął zupełnie niechciany duch (intruz). Na tym jednak poprzestaje, bo chociaż pomysł był podobny, został zupełnie inaczej zrealizowany. Duchy żyją w ciałach ludzi, a dzięki nim Wybrani otrzymują siłę i piękno. Oczywiście duchy żądają też czegoś w zamian- muszą się pożywiać, czyli czerpać energię życiową z innych ludzi. To właśnie doprowadza Cassie Bell do rozpaczy, jak może pożywiać się swoją najlepszą przyjaciółką, no i jak na to wszystko zareaguje Jake? Wątpliwości kotłują się w głowie, ale głód narasta. 
Muszą przyznać, że spodobał mi się nowy rodzaj wampirów. Były zupełnie niepodobne do siebie, a każdy Wybrany miał swojego ducha który, przynajmniej po części, kreował jego charakter. Zagłębiając się w poszczególne postacie, często nie wiedziałam, czego się spodziewać.  Cassie miała silną osobowość, i choć czasem ją ponosiło, umiała oswoić swojego ducha. Miała kochaną i oddaną przyjaciółkę Isabellę, na której zawsze mogła polegać, oraz wspaniałego chłopaka Ranjita. Właśnie, tajemniczy Ranjit. Czy naprawdę był tak wspaniałą postaciom? Osobiście drażniły mnie pewne jego zachowania, na przykład to że podporządkowywał się woli innych i nie chciał walczyć, był tchórzem. Drugim chłopakiem na którego zwróciłam uwagę był Richard. Cassie nie wybaczyła mu tego, że podstępem przyprowadził ją na rytuał, ale widać było, że chłopak bardzo cierpi z tego powodu. Mimo egoizmu i arogancji, starał się pomóc dziewczynie, wtedy gdy najbardziej go potrzebowała. Największym problemem okazuje się jednak całkowicie nieufny Jake, a choć Cassie zrobiła wszystko, żeby mu pomóc, on otwarcie jej nienawidzi. Dla niego była taka jak wszyscy inni wybrani- potworem.


 Styl pisania autorki jest bardzo przystępnym językiem, wręcz młodzieżowym, dzięki czemu książkę czyta się szybko. Autorka rozwija wiele różnych wątków, wśród tego wątek miłosny. Widzimy tutaj kilka schematów, szczególnie jeśli chodzi o miłość, co mi trochę przeszkadzało, jednak cieszę się, ze nie była ich tak wiele, jak w poprzedniej części. 

 Podsumowując całą część, wypadła dużo lepiej niż pierwsza. W akcję się wciągnęłam i muszę przyznać, ze mi się bardzo podobała. Nie oznacza to, że nie mam kilku „przeciw” jednak było ich zdecydowanie mniej niż wcześniej. Sądzę, że warto było przeczytać każdą stronę i pierwszej, i drugiej części, a po kolejną na pewno sięgnę. 


 Moja ocena: 5/10

Za możliwość otrzymania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję portalowi nakanapie.pl

poniedziałek, 26 września 2011

Chmurka- Paulina Kamińska


Autor: Paulina Kamińska
Tytuł: Chmurka
Ilość stron: 184
Warszawska Firma Wydawnicza

Chmurka…

Nadal zamyślona patrzę na książkę i zastanawiam się, czy tytuł jest jedynie pseudonimem bohaterki, czy może kryje się za tym coś bardziej skomplikowanego, czy ma on nam coś przekazać. Z początku wydawało mi się to bardzo oczywiste, jednak przeczytawszy zakończenie, poczułam, że może jest to  przenośnia.

Jedno jest jednak pewne, to nie jest zwyczajna lekka książeczka, jak się na początku wydaje, o nie, to jest coś znacznie więcej!

                                                                                   
Dwuletni związek Anki nagle się kończy. Po pierwszym szoku dziewczyna zaczyna jednak dostrzegać, jak bardzo męczyła się przy Tomku. Życie bez niego okazuje się dużo milsze, niż się tego spodziewała. No a poza tym Anka ma przecież troje oddanych przyjaciół oraz Olgę, tę najbliższą osobę.

Nagła zmiana daje jej tak wiele możliwości i sprawia, że świat znowu jest pełen kolorów! Czasem jednak różowe okulary za bardzo zmieniają obraz rzeczywistości...



Wyśmienita opowieść o życiu, a co mnie najbardziej ucieszyło- żadnych paranormalnych postaci! Książka od początku była bardzo miła i przyjemna. Do tego wspaniała główna bohaterka, oraz jej spojrzenie na współczesny feminizm. W dodatku pisana z humorem i pomysłem. Dla mnie po prostu rewelacja.

Powieść pisana łatwo przyswajalnym językiem,  autorka nie pomija wielu opisów przyrody, a bardzo często zajmuje się również ocenianiem ludzi. Stosuje wiele porównań, oraz przenośni. Nie wyjaśnia nam do końca  pewnych spraw i każe się tylko domyślać rozwiązania, co z pewnością również wpływa na odbiór książki przez czytelnika. Dodatkowo pani Paulina Kamińska wykreowała naprawdę ciekawe postacie, bardzo różnorodne.
Wszystkie wydarzenia oglądamy oczami Anki, Chmurki, która przechodzi  raczej smutny etap w życiu. Ma jednak oddanych przyjaciół, w tym Wiolkę, zagorzałą feministkę, która jednak bardzo zmienia się pod wpływem nowo poznanego chłopaka, i Kamila, z którym zna się od 7 lat i razem odkrywają co ich tak naprawdę łączy. Najważniejszą postacią jest tu jednak Olga, najbardziej oddana i najbliższa sercu Anki osoba.

Podczas gdy Anka jest zajęta sobą, przeżywaniem rozstania z Tomkiem i zastanawianiem się nad życiem, nie dostrzega jak bardzo potrzebują jej również przyjaciele. Anka jest osobą bardzo rodzinną, ale równocześnie ma swoje sekrety. Bardzo ciepło odbieramy również jej młodszą siostrę Karolinkę, oraz Olgę. Cała historia jest bardzo barwna i naprawdę miło się czyta. Bardzo ciekawa jest również opinia Anki na temat poglądów feministycznych najlepszej przyjaciółki. Autorka bardzo sprawnie obala wiele feministycznych poglądów dzisiejszych czasów tak, że aż z zaciekawieniem czytałam kolejne wypowiedzi Chmurki.

Chmurka jest bardzo ciepłą powieścią, dzięki której można się na chwilę oderwać od rzeczywistości. Nie jest lekturą nudną, ba, powiedziałabym, że bardzo wciągającą! Jedynie żałowałam, że była taka krótka, chętnie przeczytałabym więcej o Ance i Oldze.

Książka była raczej lekka i przyjemna.. aż do zakończenia. Do teraz trzęsę się gdy sobie to przypominam i choć przez całą książkę domyślałam się jak dramatyczne może się ono okazać, nie spodziewałam się tego, co zafundowała nam autorka. Z początku byłam w szoku, jednak potem ogarnęło mnie głębokie wzruszenie.  Po jej przeczytaniu nie mogłam zasnąć, a co jakiś czas samotna łza spływała po moim policzku. Ale to nie była łza smutku, raczej łza wzruszenia.

"Szli w stronę nieśmiało się pojawiającej tęczy…”

Moja ocena: 6,5/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję portalowi Sztukater oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej.


niedziela, 25 września 2011

Akademia Mroku. Wybrańcy Losu- Gabriella Poole


Autor: Gbriella Poole
Tytuł: Wybrańcy Losu
Seria: Akademia Mroku
Ilość stron: 262
Wydawnictwo Gola.


„Będziesz gotowa umrzeć, żeby zostać Wybraną”


Gdy zabierałam się za tę książkę, myślałam że będzie to kolejna wampiryczna powieść, których teraz jest tak wiele. Pomyliłam się trochę, ale nie bardzo. Autorka stworzyła nowy rodzaj „wampirów”, zdecydowanie ciekawszy, niż popularne żywiące się krwią stworzenia. Jednak od początku stwarza wiele pytań, które pozostawia bez odpowiedzi, aż do samego końca.. a nawet dłużej.


„Prawdziwi absolwenci Akademii łapią życie za gardło, Cassandro! Pamiętaj o tym”.

Elitarna akademia co semestr przenosi się do nowego egzotycznego miasta, uczniowie są nieprawdopodobnie piękni, wyrafinowani i bogaci. A im więcej nowa stypendystka Cassie Bell dowiaduje się o szkole, tym bardziej jest ciekawa.
Jakich mrocznych sekretów strzegą Wybrani – grupka uprzywilejowanych uczniów, którzy trzymają wszystkich na dystans? Kim jest tajemniczy chłopak krążący nocami po szkolnych korytarzach? I co tak naprawdę wydarzyło się rok wcześniej, kiedy ostatnia stypendystka zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach?
Cassie odkryje, że niebezpiecznie jest wiedzieć zbyt mało, ale za dużo wiedzy może zabić…



Sądząc po opisie książka jest kolejną serią gatunku paranormal, kolejne mroczne istoty, kolejne powtórzenia. Innymi słowy, powieść wygląda jak każda inna tego gatunku. Czy jest tu jednak coś oryginalnego, coś nowego, świeżego? Zależy dla kogo.


Wchodząc w książkę, zapoznajemy się w prologu z tragedią Jess. Z początku nie da się jej do niczego dopasować, jednak już wkrótce autorka wyjaśnia nam po kolei wszystkie „zbiegi okoliczności”. Poznajemy również Wybranych, elitę szkoły do której wszyscy chcą wstąpić, a akurat w tym roku jest jedno wolne miejsce. Ciekawe kto je zajmie? To jest pytanie stawiane przez większą część książki, jednak odpowiedź nasuwa się od razu. Oczywiście możliwości jest wiele, ale mnie książka wydawała się aż za nadto przewidywalna. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie było zaskakujących momentów. Owszem takowe były, jednak niestety mało.


Pomimo wielu minusów, muszę przyznać, że fabuła mnie wciągnęła. Może i jest teraz takich książek dużo, ale mroczny klimat akademii i jej bohaterowie, byli naprawdę ciekawi. W relacjach pomiędzy bohaterami, było kilka utartych schematów, np. trudno dostępny chłopak, którego pragnie dziewczyna i jeden którego może mieć. Co jest tutaj nowego? Może sama elita, klub dla Wybranych. W tym przypadku wszyscy wiedzieli, że tamci są wyjątkowi, mają więcej przywilejów, nikt jednak nie wiedział na czym ta wyjątkowość polega.


Plusem jest to, że autorka kompletnie zdeformowała pospolitego, krwiożerczego wampira i postawiła w jego miejsce równie mroczne istoty, jednak żywiące się energią ludzką. Tylko tyle zdradzę na początek, zapoznanie z następnymi cechami pozostawiam już Wam samym.


Jeśli chodzi o język, którym posługuje się pani Gabriella Poole, jest on bardzo przystępny i prosty, a książkę czyta się raczej szybko. Narrator nie jest wszechwiedzący, ale opowiada nam o losach Cassie oraz Wybranych bardzo ciekawie.


Co do Akademii Mroku mam pewne zastrzeżenia, jednak ogólnie oceniając, nawet mi się podobała. Pomysł, który przedstawiła tu autorka, wydawał mi się tym bardziej ciekawy, im bardziej zagłębiałam się w powieść .  Nie sądzę, że książka była złym zakupem. Naprawdę trzymała w napięciu, a mroczny klimat czasami naprawdę wzbudzał lęk. Dodatkowo często można było się pogubić odczuciach i tajemnicach Wybranych, szczególnie jeśli chodziło o Richarda i Ranjita.


Nie mogę więc powiedzieć, że książka była zła, jednak nie wciągnęła mnie do tego stopnia, bym mogła ją polecić. Jeśli jednak interesują was mroczne klimaty i wampiry, myślę, że i ta książka Wam się spodoba.



 Moja ocena: 5/10

sobota, 24 września 2011

Stosik :)

Nadszedł czas na kolejny stosik. Niestety nigdy nie mam okazji ich robić, bo często moje zdobycze książkowe rozłożone są w czasie, jednak tym razem nazbierało się kilka książek.. w sam raz na wrześniowo-listopadowy stosik :)


Od góry:
1. "Przynieście mi głowę Wiedźmy" Kimm Harrison- pożyczona od Chloe
2. "Przebudzenie" Kelley Armstrong- tjw
3. "Odwet" Kelley Armstronng- tjw
4. "Akademia Mroku. Wybrańcy Losu" Gbriella Poole- zdobycz własna
5. "Akademia Mroku. Więzy Krwi" Gabriella Poole- otrzymana dzięki portalowi Nakanapie
6. "Chmurka" Paulina Kamińska- otrzymana dzięki portalowi Sztukateria
7. "Zimowy Monarcha" Bernard Cornwell- zdobycz własna

Oto i moje najnowsze cudeńka. W najbliższym czasie mam nadzieję dodać tu również "Jutro3" oraz "Oddech Nocy". Mam nadzieję szybko przeczytać i zrecenzować :)

Pozdrawiam:
B.

piątek, 23 września 2011

Konkursy Sztukatera + krótkie ogłoszenie.

Cześć,
Dzisiaj dosyć nietypowa notka związana z konkursami na Sztukaterii, do których zapraszam. Ciekawe pomysły i świetne nagrody :)


Zapraszam do konkursów :)

A w najbliższym czasie możecie się spodziewać u mnie recenzji "Mrocznej" Balladyny, czyli relacji z wypadu do teatru i niezwykłych spostrzeżeń (moich i Tristezzy). Za niedługo u mnie również kolejne racenzji Akademi Mroku, oraz stosik :)

Dziękuję za uwagę,
B. 

wtorek, 20 września 2011

Ognisty Tron- Rick Riordan


Autor: Rick Riordan
Tytuł: Ognisty Tron
Seria: Kroniki Rodu Kane
Ilość stron: 460
Wydawnictwo Galeria Książki


Co zrobiłam gdy usłyszałam o premierze książki? Wszczęłam poszukiwania karty z Matrasu i niezwłocznie się tam udałam. Niestety na Ognisty Tron musiałam czekać i prawie codziennie odwiedzałam księgarnie, sprawdzając, czy oby moja ulubienica nie znalazła się już na jej półkach.
I oto wreszcie- mam!

Ognisty Tron opowiada nam o kolejnych przygodach Sadie i Cartera Kane. Młodzi magowie stają twarzą w twarz z kolejnym wyzwaniem i starają się mu sprostać. Rodzeństwo pochodzi z potężnego domu magów i są obdarzeni szczególnymi mocami, jednak nim zdążyli nauczyć się choćby podstaw, nie mają na to czasu. Otóż zbliża się kolejna przygoda, tym razem stawka jest o wiele większa. Po raz kolejny biją się z czasem, by uratować świat i siebie, tym razem muszą jednak powstrzymać węża chaosu Apopisa przed powstaniem, które na dobre zniszczy świat.
Jednak by mieć jakiekolwiek szanse, Sadie i Carter muszą przywrócić do życia boga słońca Ra- a żeby to zrobić przeciwstawią się nie tylko magom, ale i Bogom. Mówiłam już, że jest to zadanie przekraczające wszystko, co do tej pory dokonał jakikolwiek mag? Dodatkowo nikt nie wie, gdzie ów Ra się znajduje i co się stanie gdy go obudzą.
Innymi słowy: zwykły dzień rodziny Kane.

Tak, kolejna przygoda którą proponuje nam Rick Riordan, wygląda apetycznie, ale co w niej jest naprawdę? Dlaczego tak wielu czytelników zachwyca się książkami autora? Spróbuję to po krótce wyjaśnić.

Zacznijmy od tego, że autor wprowadza do współczesnego świata już wcześniej nam znane (przynajmniej częściowo) mity. Jeśli czytelnik zapoznał się już innymi seriami pana Riordana, o bogach greckich, czy rzymskich, wie, że te światy nie wykluczają siebie nawzajem, a „Manhattan rządzi się swoimi prawami” jak to było wyjaśnione w Czerwonej Piramidzie, a potem również w Ognistym Tronie. To jednak jest opowieść o Bogach egipskich, co wydaje mi się jeszcze ciekawsze, bo jak o Bogach greckich wiele dowiedziałam się na historii, to o Egipcie miałam jedynie mgliste pojęcie.

Wiele intrygi i akcji. To nigdy się tu nie kończy, a jednak mimo iż spodziewamy się wszystkiego, autor zawsze potrafi nas zaskoczyć. Dodatkowo świetne umiejscowienie w czasie, w tym przypadku dał bohaterom jedynie 5 dni na ocalenie świata, co wydawało się wyjątkowo mało. Nadal dziwie się, że zdążył rozwinąć cały ciąg opowiadania i nieustannej akcji jedynie w pięciu dniach!

Można by również powiedzieć, że autor niczego nie wymyślił, a wszystko czerpie z mitów i opowieści o Bogach egipskich. Jest to jednak wyjątkowo nietrafne stwierdzenie. Rick Riordan posługuje się bogatą wyobraźnią, a to widać gdy czyta się jego książkę. Autor po prostu bardzo zgrabnie połączył mity z teraźniejszością i wymyślił dalszy ciąg opowieści. Najpierw rozłożył wszystko na kawałki pierwsze, a potem znalazł dobre wytłumaczenie  i skleił mam wspaniałą opowieść. Nie tylko dla dzieci i młodzieży, ale również dla dorosłych.

Kolejnym plusem są bohaterzy. Carter i Sadie Kane. Przez większość powieści nie wyobrażałam Sadie jako trzynastolatkę, to po prostu do niej nie pasowało. Może niektóre jej zachowania wskazywały na młody wiek, ale udowodniła nam, że jest o wiele bardziej dojrzała i dla mnie była bohaterką. Tutaj zaczynają się również jej problemy miłosne. Bóg pogrzebów i śmierci Anubis, czy Walter ze swoją smutną tajemnicą? No tak, to dosyć znany schemacik, ale i tak mnie zaciekawił, gdyż mamy tutaj bardzo nietypowych bohaterów.
Co mam jednak poradzić na to, że najbardziej zaciekawiła mnie historia Cartera? Szczególnie jego miłosne problemy. Oh Ziya, to przez nią serca Cartera tak płakało. I to on był w stanie porzucić wszystko, by tylko ją odnaleźć. Kochał ją, ale.. istniało pewne ryzyko. Ona mogła go po prostu nie rozpoznać. Mogła go nie pamiętać, albo nie pokochać. Mogła nie wiedzieć o tym, ile razem przeżyli. Ale przecież to nie było ona… Co by zrobił chłopak, jeśli jego obawy stałyby się prawdą? Przeżyłby to, czy okazałoby się to bardziej śmiercionośne, niż prawdziwy wróg…

Rick Riordan ma świetny styl pisania. Książkę czyta się naprawdę szybko i jest przepełniona dobrym humorem. Podczas czytania Ognistego Tronu czytelnika przepełniają różne emocje, od strachu, po radość. Dodatkowo patrzymy z dwóch różnych punktów widzenia, raz opowiada nam Carter, a raz Sadie. Nagrywają oni pełną wersję swoich przygód, by potem porozsyłać  swój przekaz innym magom na całym świecie, by przekonać ich do zjednoczenia sił. No taka jest przynajmniej oficjalna wersja.

Serdecznie zapraszam do  lektury. Naprawdę bardzo ciekawa książka. Polecam :)



Moja ocena: 9/10

niedziela, 18 września 2011

Klątwa Tytana- Rick Riordan


Autor: Rick Riordan
Tytuł: Klątwa Tytana
Seria: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
Wydawnictwo Galeria Książki


Nadeszła pora na kolejną recenzję mojej ulubionej serii: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy. Niedzielne popołudnie to najlepszy na to czas. Więc zaczynajmy…


Kiedy Percy Jackson dostaje od swojego najlepszego kumpla Grovera pilną wiadomość z prośbą o pomoc, natychmiast przygotowuje się do walki.

Przyjaciele ruszają na ratunek i odkrywają, że Grover spotkał kogoś wyjątkowego: dwoje potężnych dzieci półkrwi o nieznanym pochodzeniu. Ale to nie wszystko, co ich czeka. Król tytanów Kronos uknuł najbardziej podstępny ze swoich planów, a młodzi herosi mają być jego ofiarami. Nie tylko oni są w niebezpieczeństwie. Przebudził się starożytny potwór zdolny zniszczyć Olimp, a Artemida, jedyna bogini, która potrafi go wytropić, zaginęła. Percy i przyjaciele wraz z Łowczyniami Artemidy mają tylko tydzień, żeby odnaleźć porwaną boginię i rozwiązać tajemnicę potwora, na którego polowała.

A po drodze będą się musieli zmierzyć z najniebezpieczniejszym wyzwaniem: mrożącą krew w żyłach klątwą tytana.


Nie muszę już chyba mówić ja bardzo kocham  Percy’ego, a ta część dorównała poprzednim. Pisana na bardzo dobrym poziomie, coraz częściej nas rozbawia i wywołuje silne emocje. Nieustająca akcja i niebezpieczeństwo, wspaniały bohater  i lekki romans. To co lubię w powieściach pana Ricka Riordana. Dodatkowo bardzo podoba mi się styl pisania autora, a jedyne co bym dodała książce to jeszcze jakieś 200 stron, gdyż po przeczytaniu (co mija w mgnieniu oka) zawsze chcę więcej.

Sami bohaterowie są dla mnie genialni. W Percym jestem po prostu zakochana, podoba mi się silny charakter Annabeth, a i Groverowi nie mogę nic ująć. W tej części dochodzi jeszcze dwójka herosów, Nicko i Bianca. O ile Biancę polubiłam, o tyle Nica nie darzę wielką sympatią, ale czemu się dziwić, w końcu nie wszyscy są tak pochmurni jak on. Razem idą poszukując Artemidy, próbując sprostać wyzwaniom, a przepowiednia nie jest dla nich przychylna. Co tu więcej mówić. Obsada bardzo mi się podoba.

Nadal zadziwia mnie pomysłowość autora. Po raz kolejny podaje on nam ciekawą historię, a to wszystko oprawione w dobry humor, dzięki czemu przy czytaniu nie zabraknie i śmiechu. Widzimy tu również pełną napięcia opowieść, a co książkę autor nakłada  na bohaterów kolejne ograniczenia czasowe, przez co staje się ciekawsza. Również intryga nie jest pisarzowi obca. Często wkręca on zaskakujące zwroty akcji i (znowu) dziwie się, jak przemyślana jest cała fabuła powieści. Od początku do samego końca. Książka się po prostu nie nudzi i pochłania się ją jednym tchem.  

Przy książce po prostu dobrze się bawiłam i mam nadzieję, że i wy znaleźliście tutaj coś dla siebie. Jeśli nie czytaliście jeszcze żadnego tomu, naprawdę serdecznie zapraszam was do pierwszej części przygód młodego herosa. Ja już dawno oszalałam na punkcie mitologii, właśnie przez tę serie. Polecam gorąco :)

Moja ocena: 9/10

sobota, 17 września 2011

Wezwanie- Kelley Armstrong


Autor: Kalley Armstrong
Tytuł: Wezwanie
Ilość stron: 355
Wydawnictwo Zysk i S-ka


Chloe Saunders prowadzi z pozoru normalne życie nastolatki…

Do czasu. Bo od teraz widzi zmarłych. Tak jak w filmach. Piętnastoletnia Chloe pragnie tylko nie mieć kłopotów w szkole i może jeszcze zwrócić na siebie uwagę jakiegoś chłopaka. I rzeczywiście udaje jej się ściągnąć uwagę, ponieważ dzieje się to za mocą natarczywego ducha, więc i efekty są inne od zamierzonych. Chloe jest skierowana do Lyle House, ośrodka dla „trudnych” nastolatków. Na początku gotowa jest posłusznie poddać się rygorom, kiedy jednak znika jej sąsiadka z pokoju, która wcześniej wyznała, że ma kontakt z poltergeistem, a pozostali pacjenci zachowują się co najmniej dziwnie, Chloe rozpoczyna prywatne śledztwo.  Dociera do niej, że jeśli nie odkryje prawdy, może już resztę życia spędzić w domu dla umysłowo chorych. A może czeka ją nawet cos gorszego? Czy może zaufać swoim towarzyszom i zdradzić im swą mroczną tajemnicę?


Ciekawy pomysł i dobre wykonanie, jednak tematyka nie do końca mnie przekonała. Duchy. Nie przeszkadzają mi, ale też nie fascynują. Mimo wszystko książka mnie wciągnęła i cieszę się, że mogłam ją przeczytać.


Dziewczyna, schizofreniczka, inaczej mówiąc świruska, jak sama siebie raczyła nazywać. Czy aby na pewno? Czy może dziewczyna naprawdę widzi duchy. W dzisiejszych czasach, kiedy opieramy się jedynie na logice, sprawa jest jasna, a Chloe trafia do ośrodka dla umysłowo chorych. Sam ośrodek jest jednak podejrzany. Czy dziewczyna podda się rygorom, czy pójdzie za wskazówkami swoich towarzyszy? No i co się stało z Lizz? Gdzie ją zabrali? Coś jest nie tak, ale nie nasuwa się żadne rozsądne wytłumaczenie.


Sama bohaterka jest zdecydowanie zbyt naiwna, ale czym się jej dziwić. Już sam fakt, że dziewczyna widzi duchy jest dosyć niezwykły. Mam jednak sentyment do imienia Chloe, więc już na samym początku polubiłam bohaterkę. Dopiero gdy trafia do Lyle House rzeczy się komplikują. Jej współlokatorka jest zwariowana, a podczas którejś z rozmów wyznaje, że nawiedza ja poltergeist. W następnej kolejności poznajemy Simona i Drake’a, przybranych braci, którzy jednak nie mają żadnej wspólnej cechy (przynajmniej na to wygląda). Jeden bardzo miły i sympatyczny, drugi za to jest zamknięty w sobie i ponury. Jedną z milszych i ciekawszych postaci jest Rae z dziwnym przypadkiem upodobania ognia. Czy to jednak choroba psychiczna? Lubić ogień? Jednak najgorsza i najbardziej niemiła ze wszystkich była ostatnia uczestniczka: zazdrosna Tori.


Jeśli chodzi o styl pisania autorki, nie mam nic do zarzucenia. Książkę czytało się szybko i przyjemnie i jestem pewna, że sięgnę również do następnych części. Wypada mi też wspomnieć, że choć nie należę do fanów duchów, tym razem wydawały mi się.. interesujące. Książka nie była jednak zaskakująca i od początku mogłam przewidzieć ciąg dalszy. Byłam jednak pod wrażeniem zakończenia, to właśnie na nie czekałam przez całą książkę i przyznam, że byłam po prostu w szoku.


Cóż jeszcze mogę powiedzieć. Książka bardzo mi się podobała, ale mam do niej pewne zastrzeżenia. Na pewno przeczytam następne części i naprawdę cieszę się, że przyjaciółka pożyczyła mi te książkę. Podobała mi się, ale nie zachwyciła. Może dlatego, że po okładce (która jest naprawdę piękna) spodziewałam się czegoś więcej.


Moja ocena: 6,5/10

Top 10- najpiękniejsze historie miłosne.

 

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.


W tym tygodniu przyszedł czas na: 10 najpiękniejszych historii miłosnych.


Co tu dużo mówić, uznałam, że akcja jest bardzo fajna i nie dość, że będę miała niezłą zabawę, przy wybierania 10 ulubionych książek na dany tydzień, dodatkowo Wy będziecie mogli mnie lepiej poznać. Tak więc zaczynam od właśnie tego tematu, nie ukrywam że będę musiała szczególnie przemyśleć wybór :)



1.       "Duma i Uprzedzenie"


Moja przygoda z tą książką zaczęła się od Filmu na jej podstawie. Zachwyciłam się Lizzie (w tej roli Keira Knightley) i panem Darcym, a obejrzałam go już przynajmniej milion razy. W następnej kolejności moja miłość spadła na książki Jane Austen, ale i tak Duma zawsze będzie na pierwszym miejscu.





2.       "Wichrowe Wzgórza"




Nie mogłam tego pominąć, gdyż dla mnie jest to najpiękniejsza, a zarazem najsmutniejsza opowieść miłosna… pokochałam ją już od pierwszego wejrzenia! :)






3.       "Zmierzch"


Teraz już Zmierzch nie ma tylu fanów, ile miał ich przed premierom filmów. Dlaczego? Przez przesyt? Możliwe. Również ja już nie interesuje się teraz tak bardzo tym cyklem, ale pamiętam jak bardzo wciągnął mnie on na samym początku. Dla mnie najpierw były książki, a potem film, dlatego romans ze Zmierzchu zajmuje u mnie miejsce 3.





4.       "Akademia Wampirów"



Również ta książka (w głównej mierze przez Dymitra, który w ostatniej części zaczął mnie strasznie irytować) musi znaleźć się w moim Top 10. Głównie przez wątek niemożliwej miłości, a potem odebrania życia ukochanej osobie…






5.       "Żelazny Król"




Ash!!! Jak mogłoby go zabraknąć? Zimny i mroczny książę oraz Maghan. To mówi samo za siebie <3







6.       "Miasto Kości"



Rodzeństwo, czy nie Clary i Jace są dla siebie stworzeni. Nie ważne co im stanie na drodze, razem są w stanie wszystko pokonać. Wierzę w to nawet po zakończeniu Miasta Upadłych Aniołów!








7.       "Mechaniczny Anioł"



Nie zależnie jak bardzo byłby przystojny ten okropnie arogancki i irytujący Will, ja zawsze będę stała murem za Jamesem! Team Jem! A jeśli Tessa go nie chce, to ja bardzo chętnie :P Mój ideał chłopaka ;)






8.       "Czerwona Piramida" (Kroniki Rodu Kane)



No a tu ukazuje (po raz kolejny) moje zamiłowanie do książek pana Ricka Riordana. Lecz pomimo iż moją ulubioną powieścią jest Percy Jackson, to muszę przyznać, że pomysł na romans, no i oczywiście jego zakończenie, jest tutaj zdecydowanie lepszy. Przynajmniej dla mnie.





9.       "Zwiadowcy"


Wiem, bardzo mało było romansu przez te wszystkie 9 części. Wiem tak naprawdę pojawił się on na dopiero w 5 i 6 części, ale co z tego skoro był on jedną wielką pomyłką?? Will miał być z Evanlyn! To ona się nim opiekowała i było z nim przez najbardziej krytyczny moment życia. Dlaczego nie związali się? Dlaczego Will był taki głupi? Ona go kochała! Ahh.. To jest jedyne co mam do zarzucenia autorowi.




10.  " Porzuceni"



Nie wiem dlaczego akurat ta książka, w ostatnim momencie coś mnie natchnęło i ostatecznie zmieniłam. Może dlatego, że była taka niecodzienna. Może to przez Johna. Nie wiem, ale bardzo mi się podobała.







To by było chyba na tyle.. Nadal żałuję, że nie mam więcej miejsc i nie mogłam umieścić tu połowy książek które chciałam. Najbardziej jednak kocham Jane Austen, jednak po namyśleniu wstawiłam tylko jedną pozycję, bo obawiam się, że gdybym chciała wstawić więcej, zabrakłoby mi również miejsca na inne ciekawe książki.
Dziękuję za uwagę :)

środa, 14 września 2011

Jutro2. W pułapce nocy- John Marsden


Autor: John Marsden
Tytuł: W pułapce nocy
Seria: Jutro
Ilość stron: 269
Wydawnictwo Znak, Litera Nowa

„- Może to dla was oczywiste. Może wiecie o tym od dziecka, a ja zostałem w tyle i próbuję za wami nadążyć. Ale wiecie co? Dopiero jakiś tydzień temu zdałem sobie sprawę, o co chodzi z tą całą odwagą. Ona jest w naszych głowach. Nie rodzimy się z nią, nie uczyliśmy się jej w szkole, nie czerpiemy jej z książek. To sposób myślenie, i tyle. To coś w czym ćwiczymy umysł. Właśnie to do mnie dotarło. Kiedy pojawia się potencjalne zagrożenie, wasze umysły mogą oszaleć  ze strachu. Mogą uciec z las. Widzą węże karabiny i facetów z karabinami. Tak działa wyobraźnia, a w tych okolicznościach wyobraźnie nie jest waszym sprzymierzeńcem. Trzeba ją powściągnąć, okiełzać. To gra umysłowa. Trzeba być surowym dla własnego umysłu. Odwaga to wybór którego dokonujemy. Musimy sobie powiedzieć: Będziemy odważni. Nie zamierzamy się bać ani panikować!- Homer”*


Wojna. Odwaga. Strach. Śmierć.  Same gnębiące myśli kłębiące się w głowach młodych bohaterów, które powoli zaczynają wyniszczać ich od środka. Ja sama pozwoliłam sobie przybliżyć cytat, który najbardziej mnie dotknął, a zarazem jest niezwykle trafny w odniesieniu do książki. Przed rozpoczęciem serii Jutro nie było mi znane (przynajmniej dosłownie) pojęcie pełnej odwagi w obliczu zagrożenia. Było to coś o czym uczyłam się na historii, czy oglądałam w telewizji. Jednak dopiero teraz zdałam sobie sprawę jakie przeżycia są z tym związane. Dopiero pan John Marsden przybliżył mi ten pełen okrucieństwa świat wojny.

W drugiej części mamy do czynienia jedynie z szóstką przyjaciół. Niewiedza o stanie dwóch najlepszych przyjaciół dodatkowo deprymuje i pobudza strach oraz ich tęsknotę. To właśnie z tego powodu układają nowy plan odbicia najbliższych i choć nie jest on idealny, warto spróbować. Do tego ich nowym domem powoli stawało się Piekło. To co początkowo miało być niewielką wyprawą w góry, okazało się ich przekleństwem.  A co do Ellie, chyba się zakochała, tym razem na poważnie, choć nie jest to chyba najlepszy moment na takie rzeczy…

Zacznę od tego, że druga część podobała mi się znacznie bardziej niż pierwsza. Więcej akcji i związanych z nią emocji. Często czytało się ją zapartym tchem i do teraz przechodzą mnie dreszcze, gdy przypominam sobie o niebezpiecznych akcjach, w które wplątali się bohaterowie. Trochę thrillera, trochę sensacji  i doskonałe połączenie wojny z młodym pokoleniem bohaterów. Poznajemy dzięki temu prawdziwą Odwagę, o której już tak dużo mówiłam, oraz miłość, która połączyła wszystkich w Piekle. Autor często wprowadza bardzo trafne porównania, a dzięki narratorce Ellie, która jest bardzo szczera i prostolinijna, wiernie opisuje nam wszystkie zdarzenia, nawet te najbardziej intymne.

Musiałabym podziękować autorowi, za tak barwną powieść. Nie dość, że sprawnie operuje językiem młodzieżowym (dzięki czemu bardzo dobrze się czyta, a treść jest niezwykle zrozumiała), dodatkowo ubarwił książkę lekkim romansem oraz nie bał się opisać poważnych i stosunkowo okrutnych scen. Poprzednio nie byłam przekonana co do całej serii, jednak po tej części muszę powiedzieć, że pan John Marsden przekonał mnie do tematyki wojennej.

Co do bohaterów moimi ulubieńcami okazali się Homer i Fi. Kocham Ellie, jednak delikatność Fi i zdolności przywódcze Homera, bardziej mnie przekonały. Nie mogę pominąć również kwestii romansu, gdyż Lee i Ellie byli tutaj bardzo przekonujący, nie zdradzę jednak szczegółów.

Najważniejszą jednak kwestią jest zmiana bohaterów i ich stan psychiczny. Wielokrotnie zastanawiałam się czy wojna potrafi zmienić człowieka aż tak bardzo. Czy zwyczajny człowiek, nastolatek będzie w stanie zabić? John Marsden przedstawia nam to tutaj bardzo dobrze opisane.

Cóż jeszcze mogłabym powiedzieć. Mamy tutaj znakomicie podaną powieść, którą naprawdę warto przeczytać. Jeśli zastanawiacie się, czy książka o wojnie na pewno wam się spodoba, sprawdźcie. Ja podchodziłam do tego z mieszanymi uczuciami, jednak jestem usatysfakcjonowana.



Moja ocena: 8/10 


*cytat (strona 16)

czwartek, 8 września 2011

Morze Potworów- Rick Riordan


Autor: Rick Riordan
Tytuł: Morze potworów
Seria: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
Wydawnictwo Galeria Książki

„Siódma klasa Percy’ego Jacksona była wyjątkowo spokojna. Żaden potwór nie przedostał się na teren jego nowojorskiej szkoły. Ale kiedy niewinna gra w zbijanego między kolegami z klasy zmienia się w śmiertelną rozgrywkę z brutalną bandą olbrzymów-ludożerców, sprawy nabierają... paskudnego obrotu. Niespodziewane pojawienie się przyjaciółki Percy’ego, Annabeth, oznacza kolejne złe wieści: magiczna granica strzegąca Obozu Herosów została zniszczona przez truciznę, podrzuconą przez tajemniczego wroga. Jeśli lekarstwo nie znajdzie się na czas, jedyna bezpieczna przystań dla herosów przestanie istnieć.

W tym porywającym, zabawnym i cieszącym się ogromną popularnością dalszym ciągu opowieści rozpoczętej w „Złodzieju pioruna”, Percy wraz z przyjaciółmi musi udać się w rejs po Morzu Potworów, aby ocalić obóz. Ale najpierw odkryje szokującą rodzinną tajemnicę, która każe mu zastanowić się, czy bycie uznanym przez Posejdona za syna jest zaszczytem, czy też może okrutnym żartem.”


Oto nadchodzi kolejny, drugi tom przygód Percy’ego Jacksona. I tutaj czeka nas dużo wrażeń, a druga część zdecydowanie dorównuje pierwszej. Już wcześniej mówiłam, że bardzo podoba mi się język którym operuje pan Rick Riordan, jednak o ile jeszcze w pierwszej części nie byłam pewna, czy aby książka naprawdę zasługuje na moją pełną uznania opinię, teraz mogę przyznać, że owszem.

Czytając niektóre książki, muszę przymykać oko i przeczekiwać dłużące się momenty, a w niektórych nawet nie podobają mi się główni bohaterowie. Tutaj nie spotkałam się jeszcze z takimi odczuciami. Czytałam książkę z ogromną pasją i muszę się przyznać, że zaniedbałam przez nią wiele innych spraw. Jednak gdy już zaczęłam czytać, nie mogłam przerwać. Pomimo iż ta część nie należy do mojej ulubionej z całej serii, bardzo się przy niej uśmiałam (co zawdzięczam autorowi i jego pełnemu humoru stylowi), a wracając do niej po raz kolejny zauważyłam  szczegóły, które wcześniej mi umknęły.

Serdecznie polecam i tę część Parcy’ego Jacksona, tym którzy już zapoznali się z poprzednią częścią, a do przeczytania całej serii zachęcam tych, którzy jeszcze się z nią nie zetknęli. Zapraszam również do przeczytania  recenzji (bardziej dokładnej) pierwszego tomu „Złodziej Pioruna”, którą zamieściłam już na moim blogu. Morze Potworów to znakomita, lekka powieść do przeczytania w wolnej chwili. Gwarantuje dobry humor oraz pełną intryg akcję, która się nie nudzi.

Moja ocena: 9/10

środa, 7 września 2011

Złodziej Pioruna- Rick Riordan



Autor: Rick Riordan
Tytuł: Złodziej Pioruna
Seria: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
Wydawnictwo Galeria Książki

„Przysięgam na Styks, że wydarzenia opisane w tej książce są wyłącznie fikcją.


Nie istnieje dwunastoletni chłopiec nazywający się Perseusz „Percy” Jackson. Greccy bogowie nie opuszczają świata starych mitów. A już na pewno nie miewają dzieci ze śmiertelnikami w dwudziestym pierwszym wieku. Nie istnieje też takie miejsce jak Obóz Herosów – letni obóz dla półbogów na wschodnim krańcu Long Island – gdzie miałbym uczyć młodych herosów sztuki przetrwania w obliczu potwornych nieprzyjaciół. Percy nigdy nie spotkał się z satyrem ani córką Ateny. I z pewnością nie wyruszyli oni na wyprawę przez całe Stany Zjednoczone, aby dotrzeć do bram Podziemnej Krainy i zapobiec straszliwej wojnie między bogami.

To powiedziawszy, muszę cię ostrzec: dobrze się zastanów, zanim zabierzesz się za lekturę tej książki. Jeśli poczujesz, że coś w tobie poruszyła – jeśli zaczniesz podejrzewać, że ta opowieść ma coś wspólnego z twoim życiem – NATYCHMIAST PRZERWIJ LEKTURĘ! W przeciwnym wypadku nie odpowiadam za rezultaty.


I niech bogowie olimpijscy (którzy oczywiście nie istnieją) mają cię w opiece.”



Świat greckich bogów już bardzo dawno przyciągną moją uwagę, jednak dopiero po przeczytaniu serii o Percym Jacksonie, zatopiłam się w nim całkowicie. Książkę przeczytałam już dawno temu, jednak nadal bardzo chętnie do niej wracam i przeżywam ponownie skomplikowane życie uczestników obozu herosów. Co najbardziej mi się w niej podobało? Wspaniali bohaterowie, szczególnie Percy, oraz fabuła pełna nagłych zwrotów akcji i intryg. Nigdy nie wiedziałam czego się spodziewać po autorze, gdyż w każdym tomie zaskakiwał mnie kolejnymi przygodami.

W pierwszej części przygód niczego nieświadomy chłopak dopiero wkracza w świat pełen niesamowitych postaci, o których uczył się tylko w szkołach, a i do nauki nie przykład większej miary. Szczególnie że był dyslektykiem z ADHD. To jest jednak typowe u młodych herosów, którzy stworzeni są do walki z potworami. Dzięki przyjaciołom trafia do Obozu Herosów gdzie uczy się podstawowych umiejętności potrzebnych do przetrwania w normalnym świecie. Chłopak wie jednak, że część prawdy przed nim ukrywają, a gdy ma wyruszyć w swoją pierwszą misję, nie wszystko idzie według planów. Witajcie w Obozie Herosów, to tutaj codzienność.


Złodziej Pioruna jest bardzo ciekawą lekturą, którą szybko się czyta. Niedługa, lecz zaskakująca i pełna niesamowitych przygód książka, porywa czytelnika  w świat paranormal, w którym nic nie jest takie jak się wydaje. Nowy York nigdy nie wydawał się taki tajemniczy, a tak dziwne istoty nie kroczyły po jego ulicach. Z pewnością powieść jest oryginalna, pomimo iż autor zapożyczył całą mitologię grecką wstawiając ją w samo serce świata współczesnego, koło bezbronnych i „ślepych” ludzi. Stworzył jednak Obóz Herosów, oraz jego najmłodszych członków, z czego powstali wspaniali bohaterowie. Opowiadane z perspektywy Percy’ego wydarzenia, pozwalają nam oswoić się ze światem Bogów i razem z nim (czyli wspaniałym narratorem) wyruszamy w szaloną podróż za przeznaczeniem. Sam pomysł był bardzo dobry, a zastanawiałam się jak będzie z samym wykonaniem. Nie zawiodłam się, choć stawiałam książce wysokie wymagania. Lubię styl pisania pana Ricka Riordana, który jest lekki i przyjemny. Autor nie szczędzi nam opisów, jednak największą uwagę skupia na ciągu akcji oraz prowadzeniu intryg.

Ja zakochałam się w Percym Jacksonie już na samym początku i śledzę jego losy na bieżąco, jednak dopiero teraz znalazłam czas by go zrecenzować. Z radością czekam również na premierę kolejnej części przygód młodego herosa:  „Percy Jackson i Spiżowy Smok”.

Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę serię, a za niedługo zamieszczę recenzje kolejnych części Percy’ego. Jak widzicie bardzo podobała mi się ta powieść, a w Percym jestem wręcz zakochana. Zdecydowanie polecam :)

Moja ocena: 9/10

wtorek, 6 września 2011

Hyperversum- Cecilia Randall


Autor: Cecilia Randall
Tytuł:  Hyperversum
Ilość stron: 749
Wydawnictwo Esprit

Hyperversum. Daj się wciągnąć!

 


Długo zastanawiałam się co mogę powiedzieć o tej powieści, która wyjątkowo zapadła mi w serce. Nie da się ukryć, że zakochałam się w niej już od pierwszego wejrzenia, gdy tylko zobaczyłam ją na półce księgarni i przeczytałam opis. Jednak dopiero gdy zaczęłam czytać przekonałam się o wartości tej książki. Czytałam jednym tchem i z nadzieją oczekuję na każde najnowsze informację odnoście kontynuacji. Piszę więc na świeżo, zaraz po przeczytaniu książki, aby to emocje pokierowały tym razem moim słowem…





Hyperversum nie jest zwykłą grą komputerową, a przynajmniej było nią do czasu gdy postanowiło pójść na przekór logice, aby spełnić przeznaczenie szóstki młodych ludzi, którzy trafiają w sam środek wydarzeń XIII wieku do średniowiecznej Francji. Z początku banalna gra, na skutek awarii systemu, staje się śmiertelnym zagrożeniem dla każdego z nich, a nawet najbardziej wytrawni gracze nie wiedzą jak zakończyć rozgrywkę. Z powodu rozdzielenia się, zagubieni przyjaciele błądzą po obcym świecie, szukając schronienia i wytłumaczenia, jednak nie wszystko dobrze się układa. Wkrótce zmuszeni są uciekać i walczyć o życie u boku najważniejszych Francuskich hrabiów . Czy jednak odnajdą się w tak dalekiej przeszłości? Czy Ian uratuje ukochaną, a Daniel pokona swój strach i z chłopca stanie się mężczyzną? Czy Jodie odnajdzie się w roli średniowiecznej damy? Czy ich przyjaźń przetrwa próbę czasu i przestrzeni?



Z jednej strony taka życiowa przygoda może wydawać się czymś bardzo szczególnym, wręcz pięknym, jednak co zrobilibyśmy gdybyśmy znaleźli się tam naprawdę, tak jak Ian, Daniel, Jodie, Martin, Donna oraz Carl? Przystosowanie się do życia w nowych warunkach, o zupełnie innych zasadach nie jest łatwe, szczególnie gdy doda się do tego również trudności językowe. Nasi bohaterowie musieli poradzić sobie jednak z trudnościami jakie przygotował dla nich los, i zmierzyć się z zadaniami nagle przed nimi postawionymi. Nie jest to proste zadanie, jednak wiedza, że jest to ich jedyny sposób na przetrwanie i powrót (w końcu) do domu, dodaje potrzebną motywację napełniając ich serca odwagą i nadzieją.



Wielkim plusem powieści są jej bohaterowie. Doskonale stworzeni i różnorodni. Najbardziej pokochałam Iana, który przeszedł największą przemianę w tym średniowiecznym świecie. Zagłębiając się w powieści poznajemy jego wnętrze i wszelkie wątpliwości. Poznajemy go od strony kochającego i oddanego przyjaciela, pełnego prawdziwej odwagi i honoru. Jest on niewątpliwie bohaterem tej książki, który z początku przyćmił młodszego towarzysza Daniela. Wkrótce widzimy jednak i jego zmianę, która nadchodzi jednak z czasem wywołana gwałtownymi przejściami i emocjami, oraz troską o „rodzinę”.  Jedyne czego brakowało mi w tej rozwinięcie wątku kobiecego w tej książce, gdyż ani Jodie, ani Donna nie brały większego udziału w wydarzeniach. Nie polubiłam jedynie ostatniego z szóstki bohaterów, Carla, który włączył się dopiero pod koniec wydarzeń opisywanych w książce. Za to Isabeau wydawała mi się idealną postacią francuskiej księżniczki, co z kolei przywołało wspomnienia dzieciństwa, kiedy chciałam być taka jak one.



Powieść wnosi również w nasze życie pewne treści i wprowadza w nasz świat system innych, średniowiecznych wartości. Porównujemy różne systemy zachowań, które, choć czasem wydają się śmieszne, zwracają naszą uwagę na inne sprawy. Widzimy tutaj religijność i honor, nawet respekt i szacunek w stosunku do innych. Autorka wskazuje nam również okrucieństwo i tchórzostwo, które odczuwamy tu szczególnie mocno… Pisząc to mam wrażenie, że powtarzam słowa mojej nauczycielki polskiego, podczas omawiania lektury „Krzyżacy”, jednak ta książka jest nieporównywalna z tamtą nudną lekturą.



Książka pisana jest lekkim językiem, dzięki czemu czyta się bardzo szybko i przyjemnie.  Nawet nie wiem kiedy minęło mi ostatnie z 700 stron.  Początkowo ta objętość mnie lekko przerażała, ale czytając ostatnią stronę nie mogłam uwierzyć, że ta historia się już skończyła.. no to nie do końca był koniec, raczej początek nowej przygody.  Autorka oczarowała mnie nie tylko językiem, ale również ciągłością i spójnością wydarzeń oraz niezwykłą wyobraźnią.



Jednym słowem, niesamowicie podobała mi się ta książka. Polecam ją wszystkim z całego serca i chyba nie muszę już nic więcej dodawać :)



Moja ocena 8/10