czwartek, 21 lutego 2013

Gwiazd naszych wina- John Green

"Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem marzeń." 

 


Są takie książki, które wpadają do naszych rąk przez przypadek, a w sercu zostają na bardzo długo. Które skłaniają nas do przemyśleń, absolutnie wciągają oraz rozwijają. Odnosząc się do powieści "Gwiazd naszych wina" wypada na początku wspomnieć, że raczej rzadko książki o śmierci wywołują w nas pozytywne uczucia. Jednak wzbudzenie w czytelniku negatywnych emocji nie było motywem przewodnim pana Greena. Nie, "Gwiazd naszych wina" nie jest zwykłym wyciskaczem łez. Jest ambitną książką, która, choć nazywa rzeczy po imieniu, wywołuje również uśmiech na twarzy czytelnika oraz daje nadzieję.


Autor lekki piórem opowiada nam historię pewnej szesnastolatki, której "Instytucja Dżinów spełniająca marzenia dzieci chorych na raka" już kilka lat wcześniej sponsorowała wizytę w parku rozrywki, jako jej ostatnie życzenie.  Mimo wszystko dziewczyna przeżyła dzięki niezwykłemu lekowi, który jednak jedynie przedłużył jej życie na ziemi. Teraz codziennie wstaje ze świadomością, że w każdej chwili jej płuca mogą przestać współpracować i może odejść z tego świata. Hazel Grace powinna chodzić do szkoły, spotykać się z przyjaciółmi, chodzić na randki, do kina, czy do parku, jednak rak tarczycy z przerzutami do płuc skutecznie jej to uniemożliwia. Kiedy jednak jej mama upiera się, że dziewczyna musi zacząć prowadzić życie choćby odrobinę przybliżone do życia normalnej nastolatki i wysyła ja na grupę wsparcia dla nieuleczalnie chorych, coś się zmienia. A raczej ktoś zmienia jej życie. Augustus, to imię chłopaka, którego dziewczyna poznaje na grupie wsparcia. To jedynie początek ich historii.

„- Jestem granatem - powtórzyłam. - Chcę trzymać się z dala od ludzi, czytać książki, rozmyślać i spędzać czas z wami, ponieważ i tak nie mogę zrobić nic, żeby was nie zranić. Jesteście zbyt zaangażowani, więc pozwólcie mi po prostu żyć tak, jak chcę, dobrze? Nie mam depresji. Nie muszę nigdzie wychodzić. I nie mogę być typową nastolatką, ponieważ jestem granatem.” 

Hazel Grace jest zarówno bohaterką jak i narratorką powieści. Opowiada nam o swoim świecie, przybliża postacie rodziców, Augustysa, Isaaca oraz swojej przyjaciółki, opisuje historię swojej choroby oraz rozwój swojego uczucia do Augustusa. Jest błyskotliwa, oczytana oraz nad wyraz mądra jak na swój wiek, jednak nie korzysta z życia, ciągle rozmyślając o nadchodzącej śmierci. Dopiero poznając na grupie wsparcia chłopaka, który wpatruje się w nią jakby była najpiękniejszą dziewczyną na świecie (chociaż po tylu "terapiach rakowych" nie była w najlepszym stanie) i otwarcie z nią flirtuje, coś zmienia się w jej nastawieniu. Staje się bardziej otwarta na ludzi i zaczyna spędzać czas z nowymi przyjaciółmi. Na stronach książki widzimy zmianę z zamkniętej i popadającej w depresję nastolatki w dojrzałą młodą kobietę, która wreszcie wie czego pragnie i rozumie, że musi korzystać z życia niezależnie od tego, jak długie ono będzie.

 „Widzisz, to taka metafora: trzymasz w zębach czynnik niosący śmierć, ale nie dajesz mu mocy, by zabijał”

Metafory. To właśnie nimi przepełnione jest życie Augustusa Watersa (np. trzyma w zębach niezapalonego papierosa, ale nie daje mu mocy do działania zapalając go). Ten młody chłopak, niegdyś mistrz koszykówki (dopóki kostniakomięsak nie odebrał mu nogi), zdaje się być doskonale świadomy swojej urody i inteligencji.  Z pozoru może wydawać się próżny, jednak wcale taki nie jest. Pod tym obrazem pewnego siebie nastolatka, kryje się wrażliwy i kochający chłopak z wieloma kompleksami. Nie jest idealny, chociaż dla Hazel to pewnego rodzaju wzór do naśladowania. Ze swoim wisielczym poczuciem humoru i przekonaniami idzie przez świat i robi wszystko, aby przeżyć swoje życie jak najlepiej. 
Gus to z pewnością najlepiej skonstruowana postać powieści Johna Greena. Dzięki jego błyskotliwości i wielu metaforom, które przytacza, książka staje się płynna, mądra i skłania czytelnika do przemyśleń. 

 "To tylko efekt uboczny umierania"

Niewątpliwym atutem książki jest jej niesamowita bezpośredniość. Hazel często używa bardzo otwartych oraz ironicznych sformułowań, takich jak "bonusy rakowe", "Organizacja Dżinów spełniająca życzenia dzieci nieuleczalnie chorych na raka", czy "efekt uboczny umierania". Nie ma więc żadnego owijania w bawełnę, ale to właśnie przez ową bezpośredniość książka wydaje się taka realna. Również wisielczy humor Gusa, doskonale odzwierciedlający rzeczywistość, jest bardzo dobitny. Podczas rozmowy z najlepszym przyjacielem Isaaciem często żartuje sobie ze swojej amputowanej kończyny, jego ślepoty czy umierania oraz proponuje koledze wyżyć się na swoich własnych pucharach z koszykówki. Wszystko to dobitnie pokazuje powagę sytuacji w jakiej znalazła się w tak młodym wieku trójka przyjaciół.
Ciekawe są również dyskusje Hazel i Gusa. W wielu sprawach różnią się poglądami, a przez ich sprzeczki czytelnik sam staje się zagubiony i nie jest pewien jakie stanowisko powinien obrać. Skłania to do głębokich przemyśleń, a z przemyśleniami łączą się również wnioski, co prowadzi nas do osobistego rozwoju. Czy to nie najważniejszy plus? Że przez tę książką i my się rozwijamy?
 
"Po prostu chciałabym ci wystarczać, ale tak nie jest, nie wystarcza ci to co masz. Lecz tylko tyle masz. Mnie, swoją rodzinę i ten świat. To jest twoje życie. Przykro mi, jeśli jest beznadziejne."


Poruszająca i zapadająca w pamięć (a raczej w serce, przynajmniej w moim przypadku)... to są chyba najbardziej trafione określenia opisujące tę książkę. Kiedy już raz zaczniesz czytać nie skończysz dopóki nie dotrzesz do końca. I nie chodzi tu o szybką akcję, ponieważ takowej wcale nie było wiele. Temat, który nie był naciągany, mądrość i lekkość z jaką autor opisywał świat za pomocą swojej małej narratorki dają wiele do myślenia i sprawiają, że czytelnik nie jest w stanie oderwać się od lektury. Nawet, gdy w pewnym momencie można przewidzieć jak zakończy się "Gwiazd naszych wina" z zaciekawieniem czytamy do końca, jakby nie istniało nic innego. 
Nie zrozumcie mnie jednak źle. Nie jest to bezgranicznie smutna książka. Owszem, opowiada o śmierci i jest poruszająca, nie jest to jednak równoznaczne z rozpaczą, czy smutkiem. 
Jest po prostu piękna. I bardzo dojrzała.


Trudno dać mi jakąkolwiek inną ocenę niż 10/10. Po prostu się nie da.


„Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera.”




20 komentarzy:

  1. Książka bardzo mi się spodobała. Uwielbiam takie opowieści, w których główny bohater - bądź bohaterka - jest chory i każdego dnia walczy o życie.
    Tutaj Hazel Grace jest bardzo fajnie przedstawiona i na pewno prędzej czy później przeczytam tę książkę.
    Pozdrawia, Asuria :*

    Ps. Zapraszam na rozdział 2 do mnie :D [zburzyc-monotonie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę musisz przeczytać koniecznie! Naprawdę bardzo warto, szczególnie jeśli odpowiada Ci tematyka :D
      A na drugi rozdział już wpadam, nawet nie zauważyłam, że wstawiłaś nowy :D

      Usuń
  2. Zastanawiałam się nad nią, ale Ty mnie przekonałaś - dzięki

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wielką ochotę na ten tytuł, ale na razie muszę sobie opuścić. Mój portfel woła o "doładowanie", ale jak gdzieś się na nią natknę na pewno zwrócę uwagę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka jest po prostu przecudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaraz właśnie siadam i się za nią zabieram :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i w 100% się zgadzam. Książka jest cudowna. Polecam każdemu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna recenzja. :) Książkę na bank przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę ją przeczytać! A recenzja powala :) Cudowna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję bardzo :) A książkę naprawę powinnaś przeczytać, jest piękna :D

      Usuń
  9. Nie czytałam, ale Twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że powinnam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. 'Gus to pewnością najlepiej' zjadło Ci 'z' xd z pewnością
    'Odnosząc się do powieści "Gwiazd naszych wina" wypada na początku wspomnieć, że raczej rzadko książki o śmierci wywołują w nas pozytywne uczucia Jednak' tutaj natomiast brakuje kropki ^^
    'Nie ma więc żadnego owijania w bawełne, ale to właśnie przez ową bezpośredniość' bawełnę
    nom, takie drobne, niezauważone błędy xd wiesz, ja to ostatnio z prawie , zrobiłam pawie... dostojne zwierzątka :3

    i jejcia, jaka świetna recenzja o.O weź czemu tak rzadko piszesz, skoro tak świetnie Ci to idzie, Emi ?? to aż dziw :(

    nom, a co do książki to czytałam i myślę o niej podobnie, wspaniała i dojrzała lektura, która mimo iż skupia się na temacie śmierci, nie jest całkowicie smutna i pozbawiona tych iskierek radości ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, co ja by bez ciebie zrobiła Tris! Nie zauważyłam tych karygodnych błędów, a czytałam kilka razy, żeby tym razem żadne błędy się nie wkradły :D Zaraz je poprawię :D
      A co pisania, to dziena <3 No ale jakoś ani czasu ani weny często nie mam, więc nie wychodzi nic z pod mojego pióra (czy tam klawiatury, mniejsza o to) ;) Ale dla Ciebie postaram się więcej pisać, mój mistrzu :)

      Usuń
    2. haha, ale karygodne, zapomniana kropka, wiesz co :P nom, nom, jak napiszesz dla swojego mistrza (podoba mi się to określenie) to spoczi ^^

      Usuń
    3. Wiedziała, że Ci się spodoba :D A brak kropki to jak przestępstwo! :)

      Usuń
  11. Czytałam już na jej temat tyle dobrego, że chyba muszę się za nią rozejrzeć. Chociaż z początku nie była jakoś przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam mnostwo recenzzji tej ksiazki i dalej nie jestem przekonana.
    Obserwuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radzę jednak sięgnąć, szczególnie jeśli nadarzy się taka okazja. Nie pożałujesz :)

      Usuń
  13. A tak niedawno miałam możliwość kupna tej książki! Szkoda, że wcześniej nie przeczytałam Twojej recenzji, inaczej na pewno bym to zrobiła. No nic, będę musiała jeszcze raz przejść się do księgarni, bo zdecydowanie mnie zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz, dodaje on również poczucie dowartościowania :)