Autor: John Marsden
Tytuł: Jutro. Nie ma już żadnych zasad.
Ilość stron: 272
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
„Mam na imię Ellie. Kilka dni temu wyruszyliśmy do Piekła, niedostępnego miejsca w górach.To była próba naszej przyjaźni. Niektórych z nas połączyło coś więcej.
Gdy wróciliśmy do domu, znaleźliśmy martwe zwierzęta, a nasi rodzice zniknęli.
Gdy wróciliśmy do domu, znaleźliśmy martwe zwierzęta, a nasi rodzice zniknęli.
Okazało się, że nie ma naszego świata.
Że nie ma już żadnych zasad.
A jutro musimy stworzyć własne”
Długo zbierałam się do przeczytania tej powieść. Miała bardzo dużo pozytywnych opinii, jednak odstraszała mnie tematyka. Wojna. Jakoś nie ciągnie mnie do takich książek, jednak cieszę się, że jednak ją kupiłam. Jest czymś zupełnie innym. Po pierwsze nie jest to kolejna książka gatunku paranormal romance, po drugie opowiada o niczego nie spodziewających się, zwyczajnych i naiwnych nastolatkach, którzy trafiają w sam środek wojny. Totalnie nieprzygotowani.
Książka do samego końca trzymała w napięciu. Byłam bardziej przestraszona, niż w innych przygodowych powieściach, może to dlatego, że akcja była taka rzeczywista. Czytałam tę książkę ze świadomością, że i mi może się to kiedyś wydarzyć. Ta wizja była okropna, ale również nieprawdopodobna. Może dlatego rozumiałam bohaterów, którzy byli na to wszystko zupełnie nieprzygotowani.
Jest to fenomen: nie tylko największy bestseller młodzieżowy w Australii, ale i książka przekraczająca granice wiekowe. Jest ona bardzo wartościową książką dla młodzieży, bardzo polecaną przez nastolatków. Narratorką jest Ellie, która pisze pamiętnik, a właściwie spisuje najważniejsze wydarzenia z czasu wojny, czyli ich największej i najniebezpieczniejszej przygody. Dlatego pisana jest językiem młodzieżowym, co naprawdę rzucało się w oczy, ale również w jakiś sposób dodawało uroku całej powieści. Bardzo mnie ona wciągnęła.
Nigdy nie zapomnę bohaterów. Siódemki osób, które w ten pamiętny dzień wyruszyły do Piekła, oraz jednego który dołączył do nich dopiero później. Byli bardzo rzeczywiści. Zwykli nastolatkowie, mieszkający na wsi. Nic innego. Dopiero wojna ukazała ich prawdziwe zdolności i wydobyła najbardziej bohaterskie cechy. Odwaga i oddanie. Ludzie z pozoru nieistotni, i tak niedojrzali, zmieniają się na naszych oczach. Największą przemianę, według mnie przeszedł Homer, który z wesołego i psotnego łobuza, zmienił się w zdolnego przywódce.
Nie obyło się oczywiście bez romansu, bo przecież nawet (a może przede wszystkim?) podczas trudnych chwil, potrzebujemy silnego wsparcia. Tutaj pojawia się pospolity schemat: trójkącik miłosny. Jest dwóch chłopaków, a ich obu kocha nasza Ellie. Jednak jak się rozwinie sytuacja, nie mogę zdradzić.
Lektura bardzo ciekawa. Miło i szybko się ją czyta i jest wciągająca. Bardzo mi się podobała, choć nie zaliczę jej do moich ulubionych. Czegoś mi brakowało, a może po prostu nadal nie przekonałam się do książek o tematyce wojennej? Nie wiem jaka jest przyczyna, ale drugą część na pewno przeczytam. Mimo wszystkich moich uprzedzeń jestem bardzo zaintygowana dalszym rozwojem akcji.
Moja ocena: 8/10
Mam na liście od jakiegoś czasu :) Widzę, że czytasz Insygnia - czyżby powtórka przed premierą? :)
OdpowiedzUsuńDokłądnie. Muszę sobie to wszystko odświerzyć, bo jak się okazuje już sporo zapomniałam xD Po za tym lubię czytać książki, przez premierami filmów, to pomaga mi dostrzec różnice. Zazwyczaj książki są lepsze :)
OdpowiedzUsuń