niedziela, 27 listopada 2011

Przeprowadzkowe Drżenie

Pierwsza noc w nowym domu, pierwsze układanie moich najukochańszych książeczek na półki i, w końcu, pierwsza recenzja. Zdaję sobie sprawę, że ostatnio zaniedbałam trochę mojego bloga (za co przy okazji serdecznie go przepraszam), ale przez wszelkie trudności, czytaj brak czasu i weny, dopiero teraz się przełamałam. Niedzielny poranek i wizja nauki do okropnego poniedziałkowego sprawdzianu z WOSu skutecznie doprowadziły mnie do myśli o "Drżeniu" :) Tak więc, w okropnie świetnym humorze, kiedy wszystko zaczyna się układać, mam dla was recenzję tej, jakże romantycznej, powieści :*

"Drżenie" Maggie Stiefvater


Bardzo trudno napisać jest recenzje pięknej książki w złym humorze. Czekając więc na odpowiedni moment miałam wiele czasu do namysłu. Autorka opisała nam uczucie prawdziwej miłości, nie banalnego zakochania dwojga osób, ale właśnie oddania i całkowitego zaufania. Kiedy na religii mieliśmy powiedzieć co to jest miłość, używaliśmy wielu słów, ja mogę jednak powiedzieć, że prawdziwą miłość znajdziecie opisaną właśnie w tej książce. 

Kiedy zapada zmierzch i robi się coraz zimniej, niektórzy ludzie stają się wilkami. Grace odkrywa, że musi walczyć o Sama, którego tak bardzo pokochała. Zagrażają mu myśliwi i mróz, który  może sprawić, że Sam nigdy nie odzyska ludzkiej postaci... A ona zostanie sama.

"Drżenie" okazuje się równie piękne w środku, jak i na zewnątrz. Ta niesamowita okładka doskonale oddaje treść książki, pełnej miłości, przyjaźni, oddania, strachu. Z emocjami jest jak z zapachami, są ich tysiące, a każde tak bardzo różni się od siebie. Niektórzy potrafią wyczuć więcej niż powinni, a dla innych odgadywanie ludzkich uczuć, jest czystą magią. Również ludzie nie są tacy sami, jednak pomimo wielu różnic, można znaleźć podobieństwa. Czasem dwójkę zupełnie różnych od siebie osób może połączyć piękne uczucie, nie jest to rzeczą niezwykłą. Niezwykłe natomiast jest, kiedy uczucie połączy sześcioletnią dziewczynkę z wilkiem. Więź, która przez lata łączy te dwie postacie, oraz przeznaczenie, mają ze sobą wiele wspólnego. Wkrótce owo przeznaczenie, pozwala spotkać się tym dwóm osobą, ale okoliczności nie są zadowalające. Jest zimno, słychać strzały i widać krew.

Wątek paranormalny jest również bardzo przyjemny, nie przesadzony, a delikatnie wplątany w powieść. Wprowadza on atmosferę i urozmaica książki, ale nie przysłania prawd jakie chciała nam przekazać pani Stiefvater. Różnica pomiędzy dobrem a złem, nie jest różnicą pomiędzy człowiekiem a wilkołakiem. Mamy tu jednak ukazaną różnicę rozumowania zwierzęcia i człowieka. Jak różne są myśli i słowa. Słowa tak cenne, znikają, a pozostają jedynie obrazy. Sfora jest w tym przypadku rodziną, jakiej nie che się stracić, która się bardzo kocha. Przyjaźń, a tęsknota.

Na stronicach tej książki widzimy rozgrywającą się piękną, ale i smutną historie miłosną. Mróz zabiera wraz ze sobą Sama, dlatego tak istotna jest tutaj temperatura, która podana jest zawsze na początku rozdziału. Grace walczy jednak o ukochanego i nie pozwala zawładnąć zimie tym, co wytworzyło się pomiędzy nimi. Uczucia Sama są równie głębokie, to on uratował Grace przez rozszarpaniem, kiedy tamta miała zaledwie sześć lat. Potem latami obserwował dziewczynę, aż w końcu los sprowadził go rannego po jej drzwi. Ona bez pytania zawiozła rannego do szpitala. Bo wiedziała, od zawsze wiedziała. Jego oczy wyrażały wszystko, bo to się w nim nie zmieniało. Kiedy ludzka postać zmieniała się w wilka, oczy pozostawały te same.

„Chciałbym spędzić całą zimę
z mą uroczą letnią dziewczyną.
Ale nigdy nie jestem dość ciepły
dla uroczej letniej dziewczyny”

Choć w historię wplątane są jeszcze inne wątki, między innymi zamiana w wilkołaka znajomego Grace, jednak ten właśnie okazuje się najważniejszy. Naprawdę zachęcam wszystkich do przeczytania tej wspaniałej powieści. Znajdziecie tutaj, pomimo zimnych temperatur, prawdziwe ciepło, oraz oczywiście nutę akcji. Zapraszam serdecznie.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwo Wilga. 

11 komentarzy:

  1. Muszę koniecznie się za nią zabrać:) Zdobywa tak dużo pozytywnych recenzji, że muszę ją w końcu upolować:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze - nie przeczytałam Twojej recenzji. Powód jest prosty, kupiłam ją w tamtym tygodniu i grzecznie czeka na półce, żebym się w końcu za nią zabrała. Nie chcę sobie psuć zabawy, a jestem strasznie szczęśliwa, że stałam się jej szczęśliwą posiadaczką. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno ją przeczytałam i również bardzo mi się spodobała. :) Mam nadzieję, że niedługo druga część tej serii wpadnie w moje ręce. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja już jestem po dwóch tomach tej niesamowitej trylogii <3 Oba są niesamowite! Dlatego szybciutko zabieraj się za ''Niepokój''

    PS: świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam same pozytywne recenzje, a w najbliższym czasie pewnie nie będę miała okazji sięgnąć po tę książkę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak trochę dziwnie się czuję, wszyscy zachwalają, a ja oczywiście sto lat za murzynami, jeszcze nie czytałam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj z powrotem :*
    Recenzja i książka są naprawdę świetne, Niepokój - mam nadzieję - również Ci się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na książkę poluję, nie mogę doczekać się, kiedy ją w końcu przeczytam!
    Świetna recenzja i cieszę się, że jesteś z powrotem!

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszyscy zachwalają, polecają, a ja co? Oczywiście jeszcze nie czytałam :-( Niedługo trzeba będzie to nadrobić :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Blair, Karolka, Maruda007, Mery- koniecznie przeczytajcie, książka naprawdę zachwyca, a ja bardzo cieszę się, że na nią trafiłam.

    Ola123- jak tylko upoluję następną część, na pewno przeczytam.. no a teraz święta, więc niewykluczone, że już za niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna książka:) A drugi tom... uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz, dodaje on również poczucie dowartościowania :)