Książka "Igrzyska Śmierci" zaskarbiła sobie miliony serc, niecierpliwie wyczekujących na ekranizację ulubionej powieści. Czy było warto wyczekiwać ze zniecierpliwieniem tak wspaniałej daty jak 23 kwietnia, kiedy to właśnie miała nastąpić premiera The Hunger Games- Igrzyska Śmierci. Zdecydowanie tak! Tak ważnego wydarzenia nie można przegapić.
Na ruinach dawnej Ameryki
Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym
przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe
sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt
musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym
rokiem życia, by wzięli udział w Igrzyskach śmierci, turnieju na śmierć i
życie, transmitowanym na żywo przez telewizję. Bohaterką, a
jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen,
która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych
dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny a
musi troszczyć się o młodszą siostrę i chorą matkę, a jest prawdziwa
walka o przetrwanie...
Po wspaniałych książkach, trudno oczekiwać równie dobrego poziomu filmu. Każdy z nas wie, co się stało z przereklamowanym już Zmierzchem. Miliony fanek książek odwróciły się od Belli i Edwarda po obejrzeniu ekranizacji książek. Okazało się to przereklamowane i nieciekawe dla fanów. Nie tak jak książka. Oczekiwania wobec Igrzysk Śmierci były wręcz ogromne, nie jest to bowiem słodka i błaha historia miłosna, a poruszająca i wstrząsająca o życiu w państwie totalitarnym. Czy tak wygórowanym wymaganiom podołał reżyser Gary Ross? Pomimo kilku widocznych wad, film zdecydowanie oddawał klimat książki. Był wstrząsający i dobitny, taki jaki właśnie powinien być dobry film.
Obsada również spełniała oczekiwania, chociaż akurat w tym przypadku jest parę zastrzeżeń. Jennifer Lawrence w roli Katniss spisała się bardzo dobrze, chociaż wiele osób zauważyło, że wygłodzona dziewczyna z Kapitolu powinna być raczej dobitnie chuda, jednak nie ma to wpływu na grę aktorską. Josh Hutcherson niestety nie spełnił wielu wymagań fanek książki, które wyobrażały sobie Peetę jako zabójczo przystojnego młodego mężczyznę, czy to jednak o to chodzi, by oceniać po jedynie wyglądzie umiejętności aktora? Zachwyt z kolei wzbudził Liam Hemsworth, który wcielił się w rolę Gale'a, a niesamowicie spodobał się obserwatorom.
Wielkim atutem filmu jest również ścieżka muzyczna, która w pełni oddawała nastrój. Często wręcz brak muzyki najlepiej ukazywał sytuację, jak w przypadku wyboru trybutów, kiedy całkowita cisza nadawała sytuacji jeszcze większego znaczenia. Podobnie świetnie jest ukazana postać prezydenta Snowa, który w stoickim spokoju panował państwem i skazywał na wyrok śmierci z miną, jakby mówił o otwieraniu napojów gazowanych.
Ogólnie oceniając całość, film niesamowicie przypadł mi do gustu. Mogę się czepiać wszelkich rzeczy, jednak tak naprawdę ogromnie mnie wzruszył. Ku mojemu największemu zdziwieniu najbardziej poruszyła mnie scena śmierci Cato, którego od samego początku nienawidziłam. Nie wiem co mnie najbardziej wstrząsnęło, jego całkowita desperacja, czy uświadomienie sobie, że od początku znajdował się w tej samej sytuacji co Katniss, a temu wszystkiemu zawinił tylko i wyłącznie Kapitol. Cały film był dla mnie cudowny i bardzo polecam jego obejrzenie dosłownie wszystkim. Trzeba przyznać, że choć może nie dorównał książce, która jednak w dużej mierze składała się z przemyśleń Katniss, czego film nie był w stanie oddać, był wręcz niesamowity. Dla mnie prawie idealny!
Moja ocena: 10/10 (może i przesadzona z jednego punktu widzenia, ale ja całkowicie pokochałam zarówno książkę, jak i film!)
Oto zwiastuny:
oraz piosenka oddająca klimat Igrzysk:
Zapraszam również do przeczytania moich recenzji książek:
Ach, właśnie zakupiłam "Kosogłos" a "W pierścieniu ognia" muszę dopiero załatwić.... Na film mam nadzieję wkrótce się wybrać ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam film, choć miał kilka sporych niedociągnięć, a ocenzurowanie scen walki mnie strasznie wkurzyło. Ale uwielbiam go i już mi się marzy pójście do kina jeszcze raz! A Josh jest boski!!!! <3
OdpowiedzUsuńPo wyjściu z kina przyczepiałam się do paru rzeczy, takich jak zmniejszenie brutalności czy pominięcie istotnych scen, jednak ostatecznie mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo się wybieram i nie mogę się doczekać!! Sama już na początku chyba zacznę płakać (przez znajomość tresci) i moja opinia z pewnością nie będzie obiektywna.
OdpowiedzUsuńNa filmie już byłam, także mi się podobał, jednak w mniejszym stopniu niż Tobie. Najbardziej mi chyba przeszkadzała 'skacząca' kamera, w szczególności przy scenach walki. Nie da się ukryć, książka była lepsza, co nie zmienia faktu, że jestem filmem urzeczona :D
OdpowiedzUsuńNa film wybieram się ponownie w tą sobotę, kocham książki(choć kocham to za mało powiedziane), są absolutnie genialne!
OdpowiedzUsuńAkurat do Peety nic nie mam za to Gale szczególnie mnie irytuje.
Na film mam zamiar wybrać się jutro, chociaż zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że tak...
OdpowiedzUsuńJa się niedługo wybieram na film, wcześniej niestety finanse mi nie pozwoliły :D ale już się ciesze tym bardziej, ze mówisz, że film nie ustępuje tak bardzo książkom :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Film średni, nie dorasta książce do piet, no niestety, spodziewałam się po nim więcej xd
OdpowiedzUsuńha ha Tris jak zwykle ma inne zdanie niż ja :** Ale każdy sam musi ocenić na ile podobał mu się ten film, na pewno największe wrażenie wywrze on na osobach, które z książką nie miały okazji się zetknąć :) Wiadomo, pominęli niektóre sceny (@Elen) ale prawda jest taka, że gdyby umieścili wszystko, film mógłby się dłużyć. Wg mnie film był tak skonstruowany, by zamiast na brutalność zwrócić naszą uwagę na bardziej istotne aspekty, takie jak rola władzy i mediów na życie mieszkańców Panem :)Ale to moje zdanie :)
OdpowiedzUsuń